O tym, że z jedenastoma osobami nie ma do tej chwili kontaktu, poinformował zastępca komendanta wojewódzkiego policji w Zachodniopomorskiem Norbert Nowak. Oznacza to, że ofiar śmiertelnych może być więcej, ale - paradoksalnie - może ich być mniej. - Istnieje taka możliwość, że zwłoki mogą być rozczłonkowane. I to, co w tej chwili jest jako jedna osoba liczone, może się okazać tylko częścią jednej osoby - powiedziała Beata Nowakowska z Prokuratury Apelacyjnej w Szczecinie. Prokuratorzy prowadzący śledztwo szukają bliskich ofiar pożaru. Chcą zebrać materiał porównawczy do badań DNA. Tylko w ten sposób będzie można dokonać identyfikacji ciał. Ściągnięte zostaną także karty leczenia stomatologicznego. Na miejscu pracuje też specjalna komisja powołana przez komendanta głównego straży pożarnej. Policja wysłała też na miejsce oddział prewencji. Nikt do hotelu nie wejdzie. To z jednej strony zabezpieczenie śledztwa, z drugiej ochrona zostawionych tu rzeczy przed szabrownikami. Budynek płonął jak pochodnia Straż pożarna odebrała wezwanie w nocy z niedzieli na poniedziałek o godz. 1.45. Gdy strażacy przybyli na miejsce, budynek był już cały w ogniu; niektórzy mieszkańcy wyskakiwali z jego okien. Zdaniem ratowników była to wyjątkowo trudna akcja gaśnicza. Jednostka zawodowa Państwowej Straży Pożarnej, która błyskawicznie przybyła na miejsce pożaru, (?) zastała cały budynek w ogniu - powiedział reporterowi radia RMF FM rzecznik straży pożarnej w Kamieniu Pomorskim Daniel Kowaliński. Osoby, które same uratowały się z pożaru, zarzucają strażakom tchórzostwo. - W pokoju były trzy osoby, między innymi moja siostra. Poprosiłem strażaka: człowieku, ratuj ich! A on wyprowadzał rower! Ja mówię: zostaw człowieku rower, tam są ludzie. (...) Strażak uciekł, strażak, który ma obowiązek życie ludziom ratować - mówił mężczyzna, którego siostra zginęła w płomieniach. To ten człowiek zaznaczył, że musiał wyważyć drzwi prowadzące do wyjścia ewakuacyjnego, bo najprawdopodobniej były zamknięte na klucz. Niemowlę wśród poszkodowanych 20 rannych osób zostało przewiezionych do szpitali w Kamieniu Pomorskim, Gryficach i Szczecinie. Do naszego szpitala zostało przywiezionych 18 osób, z czego 5 osób przekazaliśmy po zaopatrzeniu do ośrodków o wyższym środku referencji - powiedział dyrektor szpitala św. Jerzego w Kamieniu Pomorskim, Szymon Młynarczyk. Do opieki nad poszkodowanymi wezwano dodatkowych lekarzy - Tak jak zawsze, w przypadku takich zdarzeń o charakterze masowym, według planu wzywa się czuwający w domu personel i w tym przypadku też tak było - dodał dyrektor szpitala. Najmłodszy poszkodowany to niespełna dziewięciomiesięczny chłopiec. - Jeszcze nie ma pewności, że jego życiu nic nie grozi. Czekamy na dalszy ciąg badań. Drogi oddechowe - przynajmniej wizualnie - nie wskazują, żeby były uszkodzone i oparzone - powiedział reporterowi radia RMF FM Marek Kruker, chirurg dziecięcy ze szpitala przy ul. św. Wojciecha w Szczecinie. Jak nieoficjalnie się dowiedzieli się dziennikarze radia RMF FM , matka dziecka jest wśród rannych - jest w ciężkim stanie, a ojciec najprawdopodobniej zginął w pożarze. Śledztwo potrwa nawet trzy miesiące Prokuratorskie śledztwo w tej sprawie może potrwać nawet trzy miesiące. Jeszcze dziś mają zostać przesłuchani świadkowie tragedii. Będziemy docierać do wszystkich osób, które mają wiedzę na temat tego, jak doszło do pożaru - mówi reporterowi radia RMF FM Alicja Śledziona z komendy wojewódzkiej policji w Szczecinie. Śledztwo prowadzić będzie Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. Nadzór sprawować będzie Prokuratura Apelacyjna w tym mieście. Biegli powołani zostaną ze Szkoły Głównej Pożarnictwa w Warszawie. Do Kamienia Pomorskiego pojadą również eksperci Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji, którzy za pomocą kamery sferycznej dokładnie sprawdzą to, co zostało z hotelu socjalnego. Pomoże to w ustaleniu jak doszło do pożaru i jak przebiegał. Kamera sferyczna pozwala na wirtualne oględziny budynków na ekranie komputera. Identyczne urządzenie pomagało policjantom po katastrofie hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Pomoc dociera ze wszystkich stron Ci, którzy ocaleli z pożaru rozlokowani zostali u rodzin i w miejscowym hotelu. Pomoc nadjeżdża ze wszystkich stron. Członkowie Stowarzyszenia Pomocy Eksmisyjnej z Poznania przyjechali autem pełnym ubrań. Szukają pogorzelców i są źli, że ludzie muszą mieszkać w takich budynkach. Walczymy z takimi budynkami socjalnymi, żeby ich nie tworzyć w takich barakach jak ten - mówią reporterowi radia RMF FM Piotrowi Świątkowskiemu. - Na miejsce tragedii zostali skierowani psycholodzy. Teraz oprócz pomocy finansowej bardzo ważna jest pomoc specjalistów - mówi Anna Kiesińska z Centrum Pomocy Psychologicznej i Psychoterapii w Toruniu. Władze regionu i premier obiecują szybką pomoc W mieście działa sztab kryzysowy. Władze Kamienia Pomorskiego zapewniły schronienie grupie osób ze spalonego budynku. Poszkodowanymi opiekuje się także sztab psychologów. Uruchomiono specjalny numer telefonu, pod którym mogą oni uzyskać informacje o losie swoich bliskich: 091-38-20-535. W Hotelu Żeglarskim na przystani wszyscy ludzie dobrego serca mogą zostawiać wszelką pomoc dla pogorzelców - ubrania czy jedzenie. Do Kamienia Pomorskiego poleciał Donald Tusk. Premier jest już na miejscu pożaru; spotkał się także z wojewodą zachodniopomorskim, burmistrzem miasta i miejscowym komendantem straży pożarnej. Przybył również prezydent Kaczyński. Z powodu tragedii odwołany został ingres nowego arcybiskupa szczecińsko-kamieńskiego Andrzeja Dzięgi. O godz. 12 w mieście odprawiona została msza żałobna. Urząd miasta w Kamieniu Pomorskim podał numer konta bankowego, na które można wpłacać pieniądze, chcąc pomóc poszkodowanym: 18 1240 3868 1111 0000 4090 8896; Bank PeKaO S.A. w Kamieniu Pomorskim; z dopiskiem: POMOC DLA POSZKODOWANYCH Z POŻARU PRZY UL. WOLIŃSKIEJ W KAMIENIU POMORSKIM. Słuchaj Faktów RMF.FM