Do zabójstwa doszło w piątek wieczorem w wieżowcu przy ul. Budowlanej. Ofiary miały 22 i 23 lata. Mężczyźni zmarli w szpitalu na skutek licznych ran kłutych i ciętych. Podejrzany 20-latek przyznał się w sobotę w prokuraturze do użycia noża. Powiedział jednak, że zrobił to w samoobronie, gdyż mężczyźni zaatakowali go po wtargnięciu do mieszkania. W złożonych wyjaśnieniach powiedział, że w zasadzie nie zna obu zabitych. Luźna znajomość łączyła go tylko z jednym z mężczyzn, ale nawet nie znał jego nazwiska, tylko pseudonim. Podejrzany podczas przesłuchania powiedział, że nie wie, co było powodem najścia. Wykluczył, by miało ono związek ze znalezioną w jego mieszkaniu marihuaną. Z przedstawionej przez 20-latka wersji zdarzenia wynika, że mężczyźni najpierw zadzwonili do niego przez domofon, proponując mu spotkanie przed blokiem, na co się nie zgodził. Nie chciał ich też wpuścić do budynku. Mężczyźni jednak weszli do bloku, wykorzystując powrót siostry podejrzanego. Potem wtargnęli do mieszkania i rzucili się na niego. W trakcie bójki napadniętemu udało się przewrócić jednego z napastników i wbiec do kuchni skąd wziął nóż, którym się bronił. Ciosy, jakie zadawał, jak twierdził podczas przesłuchania, miały doprowadzić jedynie do wypchnięcia atakujących go z mieszkania. Chłopak mówił, że nie gonił napastników po klatce schodowej. O tym, że obaj mężczyźni nie żyją dowiedział się dopiero w sobotę w prokuraturze. Śmiertelnie poranieni podczas bójki mężczyźni byli uzbrojeni. Jeden miał pałkę teleskopową, drugi pistolet pneumatyczny. Po bójce jednego z nich znaleziono na 5 piętrze bloku, drugiego przed klatką schodową. Policja do sprawy zatrzymała również 21-letniego kołobrzeżanina. Został on w sobotę przesłuchany przez prokuratora w charakterze świadka i zwolniony do domu. Z ustaleń śledczych wynika, że chłopak nie uczestniczył w bójce, jedynie był w tym czasie w mieszkaniu napadniętego.