Na niestrzeżonym, leśnym przejeździe kolejowym między miejscowościami Nielep i Rąbino pociąg relacji Szczecin-Malbork uderzył w osobowego opla kadeta. Jedna osoba zginęła na miejscu, druga została odwieziona do szpitala. Trzeci mężczyzna nie odniósł żadnych obrażeń. Jak wyjaśnił Karczyński, policjanci po przyjeździe na miejsce wypadku wraz z prokuratorem ustalili wstępnie, że samochodem jechało 3 mężczyzn, którzy wracali do domów polnymi drogami. W momencie kiedy pojazd wjechał na tory kolejowe jego silnik nagle zgasł. Kierowca próbował go odpalić. Po kilku próbach wysiadł z auta. Po chwili zauważył nadjeżdżający pociąg, który dawał sygnały dźwiękowe i świetlne. Pozostała dwójka nie zdążyła wysiąść. Pociąg nie wyhamował i uderzył w samochód. Na miejscu zginął 55-letni mieszkaniec powiatu świdwińskiego. Drugi z mężczyzn w samochodzie odniósł liczne rany. Z relacji ocalałego 20-latka, który podawał się za pasażera wynikało, że kierowcą był zmarły mężczyzna. - Policja miała jednak wątpliwości co do relacji mężczyzny. Przebadano go na obecność alkoholu. Okazało się, że miał 1,5 promila alkoholu we krwi. Zatrzymano go do wytrzeźwienia - dodał rzecznik. W niedzielę podczas przesłuchania młody mężczyzna przyznał się, że to on prowadził samochód. Grozi mu do 8 lat więzienia. O jego ewentualnym aresztowaniu ma zdecydować w poniedziałek sąd.