12-latek zgubił specjalnie zaprojektowany i wykonany dla niego implant w środę na przystanku tramwajowym na placu Grunwaldzkim w Szczecinie, gdy razem z mamą wracał z rehabilitacji. Nosił go zaledwie od pół roku. Matka chłopca była zrozpaczona - nie stać jej było bowiem na zakup nowego urządzenia. Kobieta poprosiła o pomoc w poszukiwaniach policję. W akcję włączyły się także media. Jak dowiedział się reporter TVN24, osoba, która znalazła implant, nie wiedziała do czego to urządzenie służy i dopiero po medialnym szumie zorientowała się, że nie jest to - jak myślała - oryginalny otwieracz. Obawiała się jednak, że jeśli poinformuje o swoim znalezisku władze, przyślą po nią policję. Podrzuciła go więc w sobotę wieczorem do przypadkowej skrzynki na listy i wysłała pani Urszuli - mamie Tomka - SMS-a z informacją, pod jakim adresem "zguba" została zostawiona. Okazało się, że mieszkająca pod nim osoba rzeczywiście ma w domu implant. Teraz trzeba tylko jeszcze sprawdzić, czy nie został on uszkodzony. Znalazca implantu, zastrzegł, że chce pozostać anonimowy - nie chciał przyjąć żadnej nagrody za swoją pomoc.