Marian Jurczyk publicznie bił się w piersi i przyznawał się do winy, ale po głowach i tak dostali zwykli urzędnicy - dyrektor wydziału zdrowia i kierownik referatu świadczeń. Ponadto słuchając prezydenta można było odnieść wrażenie, że Jurczyk w poradzeniu sobie z bałaganem upatruje wielkiego sukcesu. - Zwiększyłem do 140 liczbę pracowników, wydających decyzję i pomagających w procesie realizacji świadczeń. Przedłużono godziny pracy referatu... - wyliczał. Wiele wskazuje więc na to, że do jutra uda się zamknąć wszystkie sprawy. Dodajmy jednak, że załatwienia zostanie jeszcze sprawa odsetek, których za opóźnienia mogą zażądać interesanci.