Informację taką przekazał w poniedziałek dziennikarzom na konferencji prasowej w Słupsku prezydent miasta Maciej Kobyliński. Prezydent Słupska powiedział, że sporządzenie takiego wniosku uzgodniono po powrocie z USA, uznając, iż społeczność lokalna powinna również być reprezentowana w negocjacjach. Kobyliński zastrzegł, że wniosek nie musi dotyczyć całości negocjacji i starosta niekoniecznie powinien uczestniczyć w częściach objętych tajemnicą państwową. Natomiast - jego zdaniem - dobrze by było, aby lokalne władze mogły wyrazić w czasie rokowań swoje zdanie na temat tarczy. Według Ziemianowicza, chodzi o to, żeby w trakcie negocjacji zostały poruszone "wszystkie aspekty lokalne". - Uważam, że nie ma przeszkód, by samorządowiec uczestniczył w częściach negocjacji dotyczących tego, co faktycznie będzie tutaj działo - dodał Ziemianowicz. Słupska delegacja gościła w USA od 23 do 28 października na zaproszenie ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce. W składzie delegacji, oprócz prezydenta Kobylińskiego i starosty Ziemianowicza, znaleźli się również wójt gminy Słupsk Mariusz Chmiel, prezes Pomorskiej Agencji Rozwoju Regionalnego (PARR) Mirosław Kamiński oraz kanclerz Wyższej Hanzeatyckiej Szkoły Zarządzania i jednocześnie prezes Aeroklubu Słupskiego Waldemar Pędziwiatr oraz asystent prezydenta Słupska Marcin Sałata. Delegacja oglądała dwie antyrakietowe instalacje: Centrum Integracji i Operacji Obrony Przeciwrakietowej w stanie Kolorado oraz Bazę Sił Powietrznych Vandenberg w Kalifornii, gdzie znajdują się wyrzutnie antyrakiet. Kobyliński pytany o korzyści, jakie mógłby odnieść region słupski z powodu ulokowaniu bazy antyrakietowej, powiedział, że według informacji przekazanych mu przez amerykańskich samorządców, zajmująca obszar ok. 400 km kw baza Vandenberg na swoje utrzymanie wydaje rocznie 1,7 mld USD. - Amerykańscy samorządowcy twierdzą, że praktycznie żyją z tej bazy. Przedsiębiorstwa wręcz lubią się tam lokować, bo czują się bezpiecznej - powiedział Kobyliński. Prezydent Słupska przyznał, że w przypadku lokalizacji bazy w Redzikowie nie uda się tam uruchomić cywilnego portu lotniczego i dlatego słupski samorząd będzie domagał się "odtworzenia w innym miejscu sportowo - biznesowo-turystycznego lotniska". Szef PARR Mirosław Kamiński zaznaczył, że liczy nie tylko na zatrudnienie przy budowie bazy lokalnych firm, do których mogłaby trafić część z 300 - 350 mln USD przewidzianych na realizację przedsięwzięcia, ale również na bezpośrednie amerykańskie inwestycje w Słupskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Wójt gminy Słupsk Mariusz Chmiel dodał, że choć "nadal trudno go nazwać zwolennikiem budowy", wrócił z USA spokojniejszy o bezpieczeństwo mieszkańców. - Baza nie będzie stanowić zagrożenia, nikogo nie trzeba będzie wykwaterowywać z Redzikowa - powiedział. - Jednak (...) gwarancji realizacji naszych postulatów nie ma, a jeśli chodzi o dotrzymywanie przez wojsko danego słowa, mam w Redzikowie nadto dużo przykładów niespełnienia tych obietnic - dodał Chmiel. Leżące przy drodze krajowej nr 6 Szczecin - Gdańsk w odległości 4 km od centrum Słupska Redzikowo, jako ewentualne miejsce ulokowania antyrakietowej bazy z 10 wyrzutniami pocisków przechwytujących po raz pierwszy pojawiło się w styczniu br. w raporcie Ministerstwa Obrony Czech, gdzie ma być zbudowany radar obronnego systemu. Oprócz Redzikowa Czesi podali jeszcze dwie lokalizacje: Zegrze Pomorskie (Zachodniopomorskie) i Debrzo (Wielkopolskie), gdzie również znajdują się duże nieużywane wojskowe lotniska. Choć polski rząd dotychczas nie potwierdził informacji o tym, że Amerykanie zdecydowali się na Redzikowo, goszczący w USA samorządowcy są przekonani, iż jest to obecnie najpoważniej rozważana lokalizacja. Sławomir Ziemianowicz poinformował w poniedziałek, że przed kilkunastoma dniami pracująca dla Amerykanów firma z Warszawy wystąpiła z wnioskiem o przeprowadzenie szczegółowych badań geologicznych na dawnym wojskowym lotnisku w Redzikowie. Według Ziemianowicza, badania mają być prowadzone w miejscach wytypowanych na lokalizację silosów z pociskami przechwytującymi. - Decyzja powinna zostać wydana za 2-3 tygodnie. Odwierty mogą się zacząć jeszcze w listopadzie. W czasie pobytu w USA Amerykanie mówili nam, że w ciągu 40 - 50 dni od zakończenia tych badań, będą mogli dać techniczną odpowiedź, czy teren Redzikowa nadaje się do budowy silosów - powiedział Ziemianowicz.