- Po przeczytaniu jakiejkolwiek książki Borisa Viana rzeczywistość nie jest już taka sama. Jego surrealistyczna wizja jest tak pociągająca i otwierająca, że chciałoby się w niej przebywać i trwać, pomimo goryczy i bliżej nieokreślonego smutku - powiedziała w jednym z wywiadów Katarzyna Chmielewska. -reżyserka przedstawienia (i zarazem jedna z aktorek biorących w nim udział ). Rzeczywiście zmienne nastroje i nadzwyczajna aura niedopowiedzenia oddane w mowie ciała przez piątkę gdańskich aktorów przykuły uwagę widzów, którzy obserwowali wydarzenia na scenie. W tej grze płci widać było, że mężczyźni są inicjatorami zdarzeń a kobiety odgrywają bardziej pasywne role, choć nie dzieje się tak przez cały czas. Występuje bowiem także4 element prowokacji, kuszenia ? Przy wykorzystaniu niewielu rekwizytów m.in. wypełnionych wodą termoforów i miski z czereśniami postacie na scenie tworzą świat zamknięty swych przeżyć i zachcianek. Poruszają w jednostajnym rytmie, rozmawiając w ten sposób, przekazując sobie komunikaty myślowe, usiłując zrealizować jakieś plany. W trakcie sztuki nie wszystkie wydarzenia rozgrywają się na scenie. Aktorzy przemieszczają się wśród ławek widowni, wykonując tam ćwiczenia gimnastyczne czy też spowodować reakcję widzów, siadając obok nich. Bardzo precyzyjne, dopracowane w każdym szczególe układy taneczne, stanowią swoisty dialog pomiędzy pozornie antagonistycznymi stronami. Nie ma tu jednak zbyt wielu motywów rywalizacji, walki. To raczej afirmacja urody człowieka, zbliżenia i subtelnych sił przyciągania. Nawet pojawiający się w pewnym momencie na ekranie montaż przemówienia mera miasta (tak surowy i brutalny w warstwie słownej) nie burzy tego emocjonalnego nastroju. Jest tylko przypomnieniem, że gdzieś tam istnieją inne sprawy czy dążenia. Bohaterowie "Czerwonej trawy" wracają po chwili do swojej gry, a widz podąża za nimi ... Radi