Pięciu mężczyzn (jeden z nich zmarł przed rozpoczęciem śledztwa w 2017 r.) miało w 2002 r. pobić i uwięzić mężczyznę we wsi pod Choszcznem (woj. zachodniopomorskie). Według śledczych podejrzani zabili go ze szczególnym okrucieństwem, a następnie odcięli części jego ciała, upiekli i częściowo zjedli. Przed sądem ma stanąć w poniedziałek czterech mężczyzn - trzech z nich będzie odpowiadać z wolnej stopy. Wciąż nie znaleziono ciała ani szczątków Gdy w 2019 r. w szczecińskim Sądzie Apelacyjnym zapadło postanowienie o uchyleniu aresztu wobec dwóch z nich, sędzia Andrzej Olszewski wskazywał, że sprawa jest "nietypowa, ale też bardzo trudna, skomplikowana i bardzo ocenna". - Wszystkie dowody w tej sprawie zostały praktycznie zgromadzone. Jedynej rzeczy, której dotychczas nie ustalono, to - kim była ofiara (...) i nie znaleziono ciała ani żadnych jego szczątków - mówił wówczas sędzia Olszewski. Zaznaczył, że podstawowe dowody to wyjaśnienia podejrzanego Rafała O., zeznania świadka i "kilka podsłuchanych rozmów". - Znane nam są opisy w prasie, że mamy tutaj do czynienia z "ohydną zbrodnią". To prawda, ale trzeba pamiętać, kogo dotyczy ta ohydna zbrodnia. Pewne też bulwersujące społeczeństwo fakty, które w tej sprawie występują, nastąpiły już po popełnieniu zbrodni zabójstwa, chodzi bowiem o kanibalizm. Trzeba też pamiętać, czemu miało to służyć - jedzenie szczątków ludzkich miało służyć temu, żeby każdą z osób, które były zamieszane w to zdarzenie - nie mówię, że brały w nim udział - na przyszłość przymusić do milczenia. I to chyba się po części udało - wskazał sędzia Olszewski. Proces, jakiego jeszcze nie było To jeden z najgłośniejszych procesów w kraju. Prokuratura twierdzi, że ma "mocny" materiał dowodowy, podejrzani podkreślają, że zostali pomówieni, a cała sprawa to mistyfikacja. O tym, co wydarzyło się prawie 20 lat temu w Zachodniopomorskiem, już dziś w programie w programie "Raport" w Polsat News o godz. 21.