Prezydent przed wyborem obiecał, że będzie zwracał pieniądze. Później zmienił zdanie, dlatego mieszkańcy zdecydowali się dochodzić swoich praw. W grę wchodzić może nawet 9 milionów złotych. Dotychczasowe indywidualne próby walki lokatorów o swoje pieniądze nie przyniosły efektu, stąd zmiana strategii. Tym bardziej, że prezydent osobiście obiecał, że odda pieniądze. Tymczasem nie ma ani zwrotów, ani nawet możliwości wglądu w opinie prawników na ten temat, bo miasto nie chce dawać mieszkańcom argumentów batalii w sądzie. Radna Małgorzata Jacyna-Witt chce zebrać przynajmniej 20-osobową grupę pokrzywdzonych. Ich sukces ma umożliwić składanie kolejnych pozwów.