We wtorek obfite opady śniegu i deszczu spowodowały wyłączenie się czterech linii najwyższych i wysokich napięć, zasilających lewobrzeżną część Szczecina. Prawie całe miasto i okolice Szczecina zostały pozbawione prądu. - Mamy taką umowę, że w przypadku, kiedy nie z własnej woli nie jesteśmy w stanie świadczyć usług, Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego wypłaca nam z tego tytułu 40 proc. kosztów dziennego utrzymania komunikacji tramwajowej - wyjaśnił w środę dyrektor Miejskiego Zakładu Komunikacji w Szczecinie Krystian Wawrzyniak. Dziennie na utrzymanie komunikacji tramwajowej firma wydaje 140 tys. zł. Na czas awarii prądu autobusową komunikację zastępczą zapewniał w mieście ZDiTM. Zdaniem dyrektora, MZK na pewno odczuje te straty w swoim budżecie. "Będziemy je próbowali jakoś zrekompensować do końca roku, ale najważniejszy cel to utrzymanie płynności finansowej" - podkreślił. Sytuacja w firmie jest trudna. Od paru miesięcy trwa spór zbiorowy z dyrekcją. Pracownicy domagają się 300 zł podwyżek, ale kierownictwo nie chce spełnić ich żądań w takiej wysokości, argumentując, że firma ma poważne problemy finansowe. Dwukrotnie motorniczy zorganizowali protest i na ulice miasta nie wyjechały tramwaje. Ostatnia taka akcja prowadzona była w poniedziałek. Na trasy nie wyjechała jedna trzecia składów. Kosztowało to firmę ok. 50 tys. zł, podobnie jak poprzedni protest. W MZK pracuje ok. 700 osób.