Na razie wiadomo, że w ten sposób do Niemiec trafiły co najmniej 34 kobiety. Straż Graniczna podejrzewa jednak, że to tylko wierzchołek góry lodowej i w rzeczywistości sprzedanych do Niemiec mogło być nawet 10 razy więcej. Jak twierdzi major Wojciech Lechowski, rzecznik pomorskiego oddziału Straży Granicznej część kobiet doskonale wiedziała dokąd jedzie. Innym kobietom członkowie gangu jednak mówili, że będą pracowały tam jako barmanki albo opiekunki do dzieci: "Na miejscu dowiedziały się, że muszą odpracować koszty związane z nielegalnym przerzutem przez granicę. Doprowadzało to w sumie do tego, że ten dług wobec ich właściciela ciągle rósł, a nie malał". Za każdą kobietę międzynarodowy gang dostawał od 2000 do 3200 marek. Wszystkie kobiety trafiały do Hamburga. Tam przez ponad dwa lata trzymano je w tureckich barakach, z których wychodziły tylko na czas pracy. Tym, które próbowały uciekać strzelano w nogi z ostrej broni. Straż Graniczna określa sprawę jako rozwojową. Niewykluczone, że w najbliższym czasie dojdzie więc do kolejnych zatrzymań.