XIX-wieczni przestępcy już podczas przesłuchiwania przez sędziów zasiadali na krześle inkwizytorskim, naszpikowanym drewnianymi kolcami. Jak powiedział Jarosław Chorążyna, na takiej wystawie nie mogło zabraknąć standardowego wyposażenia sali tortur, czyli stołu do rozciągania: "To jest taki model z tzw. naszpikowanym zającem, czyli tymi wałeczkami z kolcami. Tutaj osobę przeciągano. Można było ją rozciągnąć ponoć do 15 centymetrów, nie naruszając ścięgien". Innym urządzeniem do tortur jest "dziewica norymberska". To stalowa skrzynia z ruchomymi nożami, wewnątrz której zamykani byli skazani na śmierć. - Noże wbijały się w skazańca i wtedy na długą mękę był skazany jeszcze przed śmiercią - dodał Chorążyna. Wcześniej jednak skazańcy obowiązkowo całowali stalową głowę kobiety umieszczoną na skrzyni.