Z książek i czasopism znikają całe rozdziały. Wandale posługują się najczęściej żyletkami, choć nie brakuje takich, którzy po prostu wyrywają całe rozdziały. Jeden z czytelników, który wypożyczył książkę do domu, był na tyle bezczelny, że po zdewastowaniu jej zostawił na marginesie pewną adnotację: "Sorry, ale musiałem wyrwać kilka stron. Pa." Te kilka stron, to dziesięć. Takie uszkodzenia można jeszcze naprawić. Z innej biblioteki ściągany jest kompletny egzemplarz, kseruje się brakujące strony, a potem je wkleja. Nic natomiast nie pomoże wydaniom, które mają po kilkadziesiąt lat. Pracownicy Książnicy są bezsilni w walce z książkowymi wandalami. Dziennie przewija się przez ich ręce kilka tysięcy książek i nie sposób jest sprawdzić każdą, strona po stronie.