Akcja wydobycia zatopionej barki zbiegnie się ze świętami, ale - jak wyjaśnia Mirosław Szajkowski dyrektor Urzędu Morskiego w Szczecinie - to paradoksalnie najlepszy termin: ruch jest minimalny i swobodnie można zamknąć tor wodny. Jest jeszcze jeden i to znacznie ważniejszy powód. Dźwig typu "Samson" dopiero płynie do Polski; będzie w Szczecinie dopiero dziś po godz. 19., a tak trudnej akcji nie można prowadzić nocą. Akcja wydobycia barki rozpocznie się jutro wczesnym rankiem i jeśli nie dojdzie do komplikacji, barka już jutro powinna być na powierzchni. Duński dźwig najpierw podniesie wrak przymocowany specjalnymi linami na powierzchnię, następnie barka zostanie położona na specjalnych pontonach, a potem w doku. Koszty akcji objęte są umową handlową; wiadomo jednak, że minimum to 400 tys. złotych. Dodajmy także, że armatorzy liczą swoje straty wynikające z niedostarczenia ładunków na czas już w dziesiątkach tysięcy dolarów dziennie. Właściciel jednostki - Żegluga Szczecińska - zamierza ją wyremontować i przywrócić do pracy.