- To nieprzyjemny przypadek, ale ludzie umierają w różnych sytuacjach, w różnych miejscach. Tutaj był przynajmniej pod dobrą opieką medyczną - mówi dyrektor Miejskiej Izby Wytrzeźwień w Szczecinie Jerzy Rybkiewicz. - Jest to chyba sygnał dla nas wszystkich, a szczególnie dla pogotowia, aby w karetkach do leżących, nieprzytomnych ludzi jeździli lekarze i aby to oni decydowali, gdzie odwieźć pacjenta. Z dokumentów wynika, że mężczyzna jeszcze godzinę przed śmiercią rozmawiał z lekarzem, potem jego stan znacznie się pogorszył. Wstępnie ustalono, że przyczyną śmierci była ostra niewydolność oddechowo-krążeniowa, ale - jak mówi nadkomisarz Krzysztof Targoński ze szczecińskiej policji - dopiero sekcja zwłok pomoże wyjaśnić tę sprawę. - Postępowanie wykaże, czy wszystkie obowiązki wynikające z opieki nad osobą w izbie wytrzeźwień były wypełnione, czy lekarz pełniący tam dyżur wykazał należną troskę i czy pogotowie ratunkowe podjęło prawidłową decyzję, odwożąc nieprzytomnego do izby wytrzeźwień - dodaje nadkomisarz Targoński.