Stosowny wniosek w tej sprawie złożyła prowadząca postępowanie Prokuratura Okręgowa w Koszalinie. Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Szczecinie przekazał, że wniosek Prokuratury Okręgowej w Koszalinie o przedłużenie śledztwa w sprawie pożaru escape roomu w Koszalinie do 28 lutego 2021 r. wpłynął w środę. Brakuje opinii o działaniu służb Prok. Lorenz poinformował, że w czwartek prokurator regionalny przychylił się do wniosku i zgodził się na przedłużenie śledztwa o dwa miesiące. We wtorek prokurator okręgowy w Koszalinie Krzysztof Kozber, informując o złożeniu wniosku, mówił, że do zamknięcia śledztwa brakuje ostatniej ze zleconych opinii. Ta dotyczyć ma działania służb ratowniczo-medycznych. Jej wykonanie powierzono Katedrze i Zakładowi Medycyny Sądowej PUM w Szczecinie. Wstępnie planowano, iż będzie ona gotowa w listopadzie. Według ostatnich zapewnień biegłych, jak podał prokurator okręgowy, ci potrzebują jeszcze miesiąc na jej sporządzenie ze względu "na obszerną i skomplikowaną materię". Prok. Kozber zaznaczył, że rozważano taką ewentualność, by zakończyć główny wątek śledztwa w planowanym terminie, czyli do 31 grudnia 2020 r., i skierować akt oskarżenia do sądu przeciwko obecnie podejrzanym. Natomiast wątek dotyczący działania służb ratowniczych zostałby wyłączony i byłby wówczas badany przez śledczych w odrębnym postępowaniu. Jednak w związku z ostatnim postanowieniem Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z 1 grudnia o nieprzedłużeniu stosowania tymczasowego aresztowania wobec głównego podejrzanego Miłosza S., prokuratura chce poczekać z zamknięciem śledztwa do uzyskania oczekiwanej opinii. - Sąd apelacyjny w decyzji przelanej na papier, którą dostaliśmy kilka dni temu, stwierdził, że należy poczekać, zapoznać się z opinią, bo ona może mieć wpływ na stopień odpowiedzialności obecnych podejrzanych – powiedział we wtorek prok. Kozber. Podkreślił, że nie znając treści opinii, nie można wykluczyć, iż za śmierć dziewcząt w pewnym stopniu odpowiedzialni są np. ratownicy medyczni, że gdyby zachowali się inaczej, bardziej profesjonalnie, mogliby uratować życie jednej, dwóch a może wszystkich pięciu dziewcząt. Jeśli opinia wskazywałaby na takie okoliczności, to, jak zaznaczył prokurator okręgowy, na kwestię odpowiedzialności obecnych podejrzanych "trzeba by spojrzeć inaczej", "należałoby zmodyfikować obecnym podejrzanym zarzuty". Tragedia w escape roomie Do pożaru w escape roomie "To Nie Pokój" w Koszalinie przy ul. Piłsudskiego 88 (Zachodniopomorskie) doszło 4 stycznia 2019 r. po godz. 17. Zginęło w nim pięć 15-letnich dziewcząt, uczennic klasy III"d" Gimnazjum nr 9, obecnie SP nr 18. Według ustaleń prokuratury, przyczyną pożaru był ulatniający się z butli gaz (butle zasilały piecyki w budynku). Ogień miał uniemożliwić pracownikowi escape roomu dotarcie do nastolatek. Mężczyzna został poparzony, nie otworzył dziewczętom drzwi. One same mogły to zrobić dopiero po rozwiązaniu ostatniej zagadki. W obiekcie nie było dróg ewakuacyjnych. Jedyne okno w pomieszczeniu od wewnątrz było zabite deskami, od zewnątrz było okratowane. Dziewczęta zatruły się tlenkiem węgla. Pogrzeb ofiar pożaru odbył się 10 stycznia 2019 r. Dziewczęta spoczęły obok siebie na koszalińskim cmentarzu komunalnym. 29-letni Miłosz S. z Poznania, organizator escape roomu, był pierwszym podejrzanym o umyślne stworzenie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie w Koszalinie 4 stycznia 2019 r. i nieumyślne doprowadzenie do śmierci pięciu 15-letnich dziewcząt. Tożsame zarzuty usłyszały w październiku 2019 r. jeszcze trzy osoby: Małgorzata W. – babcia organizatora escape roomu, która rejestrowała działalność., Beata W. – matka podejrzanego, która współprowadziła działalność, i Radosław D. – pracownik escape roomu. Podejrzanym grozi do 8 lat więzienia. Miłosz S. w areszcie przebywał od 7 stycznia 2019 r. do 10 listopada 2020 r. Ten środek zapobiegawczy był też stosowany wobec Radosława D. od 19 października 2019 r. przez rok. W obu przypadkach Sąd Apelacyjny w Szczecinie nie zgodził się na przedłużenie tymczasowego aresztowania, czego domagała się prokuratura.