Niestety, rodziny potencjalnych dawców nie zdają sobie sprawy jak bardzo narządy bliskich im osób potrzebne są innym ludziom. Według szefa Kliniki Transplantacyjnej Pomorskiej Akademii Medycznej dużo winy ponoszą też anestezjolodzy: - Należy rodzinie uświadomić, że osoba bliska, sztucznie wentylowana nie żyje i w tym momencie możemy przystąpić do procedury pobierania narządów - mówi doc. Marek Ostrowski. Jak wiele znaczy nerka dla dializowanych, najlepiej wiedzą oni sami: - Trzy razy musiałam jeździć na dializy, trzy razy w tygodniu po 4 godziny. Było to bardzo dla mnie uciążliwe. Teraz po wykonaniu przeszczepu myślę, że wrócę do normalnego życia - mówi pacjentka POM. Pani Barbara uważa, że narodziła się na nowo. To chyba najlepszy argument dla tych, którzy nie zgadzają się na pobranie narządów po śmierci ich bliskich.