- Była to znakomita rodzina z jednego z miast kresowych. On to zbierał, oprawiał. Kupowane to było na początku wieku, kiedy te rzeczy jeszcze trafiały się na rynku. Trafiło to do spadkobierców, którzy trzymali to dość długo, aż wreszcie to, co się nazywa rynkiem zadziałało na niekorzyść ich sytuacji majątkowej i byli zmuszeni to sprzedać - powiedział Wojciech Lizak. W listopadzie rękopisy zostaną wystawione na sprzedaż. Cena wywoławcza to 30 tysięcy złotych. Wiceprezydent Szczecina Lucjan Bąbolewski zapewnił RMF, że miasto zrobi wszystko, by pozostały w Grodzie Gryfa. Prawdopodobnie trafią do Książnicy Pomorskiej.