W kwietniu 2008 r. w nocy przed jednym z domów w dzielnicy Niebuszewo w Szczecinie doszło do awantury, podczas której dwóch dwudziestolatków, Adrian M. i Piotr M., zostało ugodzonych nożem. Jeden miał rany szyi, drugi liczne rany klatki piersiowej. Obaj, mimo natychmiastowej pomocy lekarskiej, w wyniku odniesionych obrażeń zmarli. Według zeznań świadków, mężczyźni pokłócili się o czapkę i kurtkę. Policja na podstawie zeznań świadków sporządziła portret pamięciowy podejrzewanego i zatrzymała go w jednym ze szczecińskich mieszań. O zbrodnię prokuratura oskarżyła 19-letniego wówczas Patryka M. W takcie procesu Patryk M. twierdził, że nie chciał zabić, że nie zadawał ciosów, a jedynie "wymachiwał nożem" w obronie własnej. Swoje ofiary nazwał napastnikami. Niektórzy świadkowie twierdzili jednak, że on też był agresywny. W trakcie śledztwa okazało się też, że już raz pchnął nożem człowieka. W noc sylwestrową 2008 r. poranił nożem Tomasza R. Ranny przeżył i rozpoznał napastnika. Usiłowanie zabójstwa Tomasza R. - to trzeci zarzut postawiony przez prokuraturę. Prokurator i oskarżyciele posiłkowi (siostra i matka ofiar) nie mieli wątpliwości, że Patryk M. zasłużył na dożywocie. Obrońca Patryka M. mec. Dariusz Babski przekonywał sąd, że była to obrona konieczna i wnosił o uniewinnienie swego klienta. Sąd skazał oskarżonego na łączną karę 25 lat pozbawienia wolności za trzy popełnione przestępstwa, tj. dwa zabójstwa i jedno usiłowanie zabójstwa. - Nie można tu mówić o obronie koniecznej, bo oskarżony brał udział w bójce. Uczestnik bójki nie ma prawa do obrony koniecznej, bo każdy tam broni się i jest napastnikiem równocześnie - powiedział uzasadniając wyrok sędzia Grzegorz Kasicki. Sędzia podkreślił, że Patryka M. nie zniechęciło do używania noża to, że wcześniej (w sylwestra) poranił człowieka - nie zawahał się użyć tego narzędzia ponownie i tym razem zabił. - Nóż nie służył oskarżonemu do obrony, bo np. Adriana M. ugodził on co najmniej sześć razy w klatkę piersiową. Celował, a wiedział, że cios w to miejsce może być śmiertelny - dodał sędzia. Uzasadniając zastosowanie kary 25 lat więzienia, a nie dożywocia, sędzia Kasicki powiedział, że karę złagodził fakt, iż inni uczestnicy bójki również odegrali swe role w tym przestępstwie, wszczynając awanturę. Matki i siostry ofiar wyrok sądu nie satysfakcjonuje. Uważają, że jest za niski i będą składać apelację. - On wyjdzie za kilkanaście lat z więzienia i znowu kogoś zabije - powiedziała po ogłoszeniu wyroku siostra jednej z ofiar, Ewelina M. Wyrok nie jest prawomocny.