Maria Gawenda przebywała w ośrodku w Szczecinie od 31 maja. Jak czytamy, uciekła z niego trzy dni temu - w niedzielę 23 czerwca. Ostatni raz widziano ją tego dnia około godziny 19.00. Początkowo zakładano, że powodem jej ucieczki był młodzieńczy bunt. Jednak, jak wynika z najnowszych informacji, nastolatka mogła paść ofiarą znęcania się ze strony innych podopiecznych ośrodka. Prawdopodobnie chodzi o dwie wychowanki. W sieci masowo udostępniany jest dramatyczny list matki 16-latki. "Marysia od tygodnia była katowana przez dwie inne wychowanki... Nie pobita raz, czy dwa, ale maltretowana nocami, o czym wychowawcy rzekomo nie mieli pojęcia... Biły i kopały ją w brzuch, głowę i po plecach... Dusiły poduszkami żeby nie krzyczała... Koleżanki z pokoju zastraszone milczały, aż do dziś" - czytamy. Jak poinformowała mama 16-latki, ofiarą agresorek jest nie tylko jej córka. "Jeśli ktokolwiek widział młodą, zagubioną dziewczynę ze zdjęcia, proszony jest o kontakt z mamą Marii" - zaapelowała. "W związku z powyższym wszczęto poszukiwania opiekuńcze. W tym samym czasie przyjęliśmy również drugie zgłoszenie od pracownika placówki, o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę dwóch nieletnich wychowanek, w tym osoby, wobec której wszczęte są poszukiwania. W powyższej sprawie prowadzimy postępowanie. Na tę chwilę jest zbyt wcześnie, by mówić o jakichkolwiek szczegółach" - powiedział w rozmowie z "Głosem Szczecińskim" sierżant Paweł Pankau ze szczecińskiej policji.