Jak poinformował w poniedziałek rzecznik prezydenta Świnoujścia, Robert Karelus, w mieście stale przybywa dzików. - Znajdujemy się w otulinach Wolińskiego Parku Narodowego i niemieckiego Naturpark Insel Usedom. To naturalne środowisko dużej, na pewno liczonej w setkach populacji tych zwierząt. Niestety bardzo się udomowiły. W dużej części to wina człowieka. Dziki na promenadzie mają łatwy dostęp do resztek pożywienia z punktów gastronomicznych. Są dokarmiane przez turystów, którzy warchlaki traktują jak maskotki, lubiąc się z nimi fotografować czy wręcz głaskać - zaznaczył Karelus. Przypomniał, że dziki mogą być niebezpieczne, szczególnie locha stająca w obronie swoich małych. Dziki niszczą klomby i trawniki w Świnoujściu. Miasto próbowało już walczyć ze zwierzętami opryskując drzewa preparatami odstraszającymi, wysypując specjalną karmę, która powoduje u dzików zgagę, czy sypaniem "ścieżek" z dziczych przysmaków, wyprowadzającymi zwierzęta do lasu - wszystkie metody okazały się nieskuteczne. Według Karelusa, miasto nie chce odstrzeliwać dorosłych osobników, ponieważ warchlaki potrzebują rodziców. Żeby zmniejszyć populację dzika na wyspie Uznam - jedna z trzech wysp, na których leży Świnoujście - w miejskim Parku Zdrojowym zamontowano specjalną odłownię. Klatka z drewna i stalowej siatki została wkopana w ziemię. Jest wysoka na ponad 1,5 m i ma kilkanaście metrów kwadratowych powierzchni. Od góry zasłania ją siatka. Odłownia jest tak skonstruowana, że po wejściu stada dziki same uruchamiają zapadnię, która odcina im drogę wyjścia. W pobliżu odłowni wysypywane są przysmaki dzików, m.in. ziarna kukurydzy, razowy chleb, specjalna i zapachowa pasza - wszystko po to, by dziki polubiły i przyzwyczaiły się do miejsce. Następnym krokiem będzie wyłożenie karmy w samej odłowni. Jeśli nowa metoda zda egzamin, zostanie ustawiona także druga odłownia. Odłowione dziki trafią najpierw do Ośrodka Hodowli Zwierząt w Miastku na Pomorzu i dopiero stamtąd zostaną wypuszczone do lasu.