Chłopaki zagrali kilka niezłych utworów, w stylu - jak sami go określają - Alko-Thrash, sprawdzającego się świetnie na koncertach, jednakże widać było wśród obecnych, że właśnie owego "alko" jeszcze trochę brakowało. Potem na scenę wyszedł Headbanger. Widziałem ich występy już kilkakrotnie i zawsze zastanawiałem się, dlaczego jest tak, że Headbanger gra jako support, a tak naprawdę to właśnie oni są gwiazdami! I tym razem było dokładnie tak samo. Jak na każdym koncercie, dali publiczności dużą dawkę pięknego thrashowego ognia. Ich utwory nacechowane wspaniałą "dawną szkołą" thrash metalu porwały publiczność, która nie chciała wypuścić zespołu ze sceny. "Headbanger! Headbanger!" - wołali ludzie, gdy zespół schodził ze sceny, aby dać miejsce czołowemu zespołowi owego wieczoru. Wtedy na scenę wyszedł Quo Vadis, który szczecińskim fanom muzyki metalowej (niekoniecznie młodym) jest doskonale znany. Najpierw zaprezentowali utwory ze swej najnowszej płyty, a później zagrali jeszcze wiele starszych, znanych już Szczecinianom, kawałków technicznego thrash metalu, który to gatunek prezentują. Publiczność wykazywała już braki kondycyjne po występie Headbangera, aczkolwiek bawiła się nieźle. Szczególnie fani należący do "dawnej ekipy" szczecińskich metali, których nie brakowało, pod sceną śpiewali dawne utwory Quo Vadis wraz z wokalistą. Thrash metalowe święto dobiegło końca przed godziną 23.00, ale nikt nie wyglądał na niezadowolonego. Po tak wspaniałej dawce ostrych dźwięków i zabawowych rytmów trudno było być niezadowolonym. Oby jak najwięcej takich świąt w Szczecinie ! Peter_mk