Strajkujący przez dwie godzin manifestowali na dziedzińcu szpitala. Domagali się podwyżek płac. Jak powiedziała dziennikarzom przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek w szpitalu Jadwiga Kotańska chodzi o podwyżkę średnio o 600 zł. Dodała, że szpitalny komitet protestacyjny zawiązały cztery związki zawodowe działające w placówce. Zapewniła jednocześnie, że pacjenci nie zostali pozbawieni opieki. Spełnienie roszczeń protestujących może doprowadzić placówkę do utraty płynności finansowej - powiedział komendant szpitala płk Dariusz Ksiądz. Przypomniał, że w szpitalu trzykrotnie był szef inspektoratu wojskowej służby zdrowia gen. Sławomir Marat, który negocjował ze związkowcami, jednak te rozmowy nie przyniosły rezultatu. Dodał, że z jego informacji wynika, iż chęć udziału w proteście zadeklarowało 58 proc. osób pracujących w tym czasie. Na czas strajku nie zaplanowano zabiegów, a personel szpitala był gotów do udzielenia pomocy pacjentom - podkreślił. Pracownicy szpitala weszli w spór zbiorowy z pracodawcą w ubiegłego roku. Wiosną tego roku w referendum opowiedzieli się za strajkiem.