Szczecińska "Gryfia" zatrudnia ponad 1,2 tys. pracowników. Zyski stoczni z roku na rok są coraz większe. W 2002 roku firma na czystko zarobiła ponad 700 tys. złotych, a mogłaby zarobić o wiele więcej, gdyby nie straty wynikłe z upadłości Stoczni Szczecińskiej. Prezesem spółki twierdzi, iż recepta na sukces w sektorze stoczniowym jest możliwa to zdaniem Bogusława Marca - wiedza, doświadczenie i chęć. Dodaje jednak, że dobre wyniki finansowe nie byłyby możliwe, gdyby nie poświecenie załogi. - To jest właśnie ta masa, zapewnia nam chleb z masłem a nawet z kiełbasą. Ponadto według Bogusława Marca istotna konsekwencja: - Jeśli jest wypracowana sensowna strategia, konsensus z załogą co do na przykład systemu motywacyjnego, planu rozwoju, to trzeba to konsekwentnie realizować. I jak zapewnia prezes spółki działania te przynoszą skutek. Potwierdzają to również pracownicy stoczni, z którymi rozmawiał reporter RMF - nie było wśród nich niezadowolonych. - Mamy pracę i jesteśmy z tego zadowoleni - mówią. Lepiej stoimy niż Stocznia Szczecińska. Praca jest, płaca jest, sytuacja w miarę stabilna. Na brak zajęcia stoczniowcy nie narzekają. Zamówień na remonty statków jest sporo. Plan dokowy gwarantuje zajęcia na 2 miesiące A biorąc pod uwagę, że to początek, sytuacja stoczni jest bardzo dobra.