"Śpiewnik domowy Jana Kaczmarka" wyreżyserowany przez Adama Opatowicza i Andrzeja Poniedzielskiego to bowiem coś więcej niż tylko zbiór luźno powiązanych ze sobą piosenek. 7 marca w Teatrze Polskim miał swoją premierę. Pierwowzorem tego przedstawienia był "Album rodzinny" stworzony przez tych samych reżyserów na Scenie na Dole w Teatrze Ateneum. Szczecińska inscenizacja jest jednak dłuższa, bardziej rozbudowana. Rozpoczyna ją monolog Andrzeja Poniedzielskiego, który mówi o niepewności w jakiej trwają odtwórcy piosenkowych ról, którzy starali się nie zrobić krzywdy tekstom Kaczmarka. Mówi o polskich specjalnościach - duchowych wzlotach i materialnych niedolach zafundowanych nam przez trójkę ideologów, którzy kiedyś tak skutecznie określili naszą historię. Także o twórcy, który tak precyzyjnie uchwycił w słowie nasze słabości, radości i złudzenia. Blisko trzydzieści jego piosenek w dwóch częściach zostało zaśpiewanych przez Olgę Adamską, Lidię Jeziorską, Sylwię Różycką, Katarzynę Sadowską Adama Dzieciniaka, Michała Janickiego, Sławomira Kołakowskiego, Mirosława Kupca, Marka Żerańskiego oraz Andrzeja Poniedzielskiego. Aktorzy z charakterystycznymi walizkami w dłoniach, w kapeluszach i płaszczach przypominających te z epoki PRL-u, podróżują przez czas opowiadając o paradoksach życia nad Wisłą, wspominając dawne, głupie romanse i przyznając się do nieznajomości poezji pewnego polskiego noblisty. "Kurna chata", "Nasza Europa", "Czego się boisz głupia", "Ballada o mleczarzu" , "Do serca przytul psa", ".Nie odlecimy do ciepłych krajów", "Na roli" to "przeboje", które oczywiście znalazły się w programie wieczoru. Choć nastrój został zdominowany przez piosenki ironiczno - nostalgiczne (pierwszoplanowym tego przykładem był utwór "Starzejemy się") to jednak zdrowy, bezpretensjonalny humor- nie pozostał w całkowitej defensywie. Szczególnie chyba wesoło i dynamicznie wypadł utwór "Co się zżera w jeziorze" w którym pierwsze skrzypce odgrywa Sławomir Kołakowski, dobrze udając młodocianego rapera. Tak więc proporcje są zachowane. Zgodnie ze słowami "pero, pero, bilans musi wyjść na zero" ... Autor: Radi