W środę wieczorem doszło do śmiertelnego postrzelenia żołnierza 12. Brygady Zmechanizowanej. Śmierć 21-latka poruszyła lokalną społeczność Drzonowa, do której dotarł "Fakt". Jak czytamy, mieszkańcy niewielkiej miejscowości, chociaż dotarły do nich medialne doniesienia o tragedii, nie przypuszczali, że może chodzić o ich sąsiada, Rafała. Wszystko zmieniło się, gdy pod jego rodzinnym domem zjawił się wojskowy samochód. Zobacz: Śmiertelne postrzelenie żołnierza w Szczecinie. "Udział brała osoba trzecia" Śmiertelne postrzelenie żołnierza. "On tak marzył" Pani Henryka w ciepłych słowach, ale i ze łzami w oczach wspomina żołnierza. "To był wspaniały i uczynny chłopak. Zawsze wszystkim mówił dzień dobry. Moi synowie się z nim przyjaźnili i czasami tam do niego przychodzili. Tera,z jak o tym mówię, to po prostu łzy mi się cisną do oczu" - mówi w rozmowie z "Faktem". Babcia 21-latka, pani Barbara, przekazała, że wstąpienie do wojska było marzeniem wnuka. "To była jego pasja. On dużo trenował, żeby do tego wojska trafić. On o tym marzył i nawet szkołę wojskową skończył w Trzebiatowie. On o tym tak marzył" - wspomina babcia żołnierza. Mężczyzna pełnił w wojsku służbę od 1,5 roku, jednak pani Barbara nie popierała tego pomysłu. "Ja mu mówiłam - synek, nie idź do tego wojska, bo tam to wiesz... Ale on mi mówił: 'Babciu nie bój się'" - podkreśla krewna żołnierza. Jak dodaje, 21-latek miał dziewczynę, z którą w przyszłym roku miał wziąć ślub. Śmiertelne postrzelenie żołnierza. Zarzuty dla myśliwych Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w środę około godz. 20:45 na pasie ćwiczeń taktycznych Krzekowo. 12. Szczecińska Dywizja Zmechanizowana w wydanym komunikacie napisała o "nieszczęśliwym wypadku, spowodowanym przez osobę trzecią". Po śmierci żołnierza pojawiły się - początkowo - nieoficjalne informacje, że związek ze sprawą mają dwaj myśliwi. Jeden z nich miał pomylić 21-latka z dzikiem i oddać strzał. Doniesienia te okazały się jednak prawdą, a mężczyźni usłyszeli zarzuty. - Jeden z myśliwych usłyszał zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci, nieudzielenia pomocy, narażenia na bezpośrednie ryzyko utraty życia pozostałych osób, a także zarzut kłusownictwa - przekazał w piątek Interii prok. Piotr Wieczorkiewicz. Dodał również, że "wobec niego prokurator wydał wniosek o zastosowanie aresztu tymczasowego". W sobotę sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury w tej sprawie, ale ta zamierza złożyć zażalenie na tę decyzję. Drugi z mężczyzn usłyszał zarzut nieudzielenia pomocy oraz kłusownictwa. Polski Związek Łowiecki opublikował na swojej stronie komunikat w tej sprawie. Jak czytamy, "teren, gdzie doszło do zdarzenia leży w granicach administracyjnych miasta Szczecin i nie stanowi on w żadnej części obwodu łowieckiego". Co więcej, "zatrzymane w toku postępowania osoby nie prowadziły w tym terenie żadnych czynności związanych z wykonywaniem polowania. Według wstępnych ustaleń zatrzymani to pracownicy jednej z firm zajmującej się odłowem i uśmiercaniem dzików na terenach miejskich". Źródło: "Fakt", Interia *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!