W ocenie sądu napadu prawdopodobnie w ogóle nie było, zaś rzekomo pokrzywdzony Belg składał nieprawdziwe zeznania i przedstawił sfałszowane wyciągi bankowe. Według prokuratury, 39-letni Wojciech N. miał napaść na Matiego K. razem z nieustaloną osobą nocą 20 sierpnia 2004 r. Do napadu miało dojść na prowadzącej nad morze drodze między miejscowościami Mścice i Strzeżenice (Zachodniopomorskie). Według poszkodowanego, dwa samochody zajechały mu drogę, wyskoczyli z nich dwaj niezamaskowani mężczyźni. Jeden z nich miał przystawić Belgowi do brody pistolet i zażądać wydania gotówki. Po ponad dwuletnim postępowaniu dowodowym sąd uznał wersję Belga za niewiarygodną. Pokrzywdzony nie wskazał bowiem ze stuprocentową pewnością Wojciecha N. jako sprawcę rozboju. Sąd nie dał też wiary drugiemu dowodowi, czyli wykonanym przez policję badaniom osmologicznym (śladów zapachowych). W trakcie procesu wyszło też na jaw, że pokrzywdzony Belg w ogóle nie dysponował w owym czasie rzekomo utraconą kwotą. Na uzyskanych przez sąd w ramach międzynarodowej pomocy prawnej wyciągach z belgijskiego banku nie odnotowano operacji wypłacenia przez Matiego K. z konta 60 tys. euro. - Matie K. okazał się zupełnie niewiarygodny, a jego zachowanie na sali sądowej nosi znamiona przestępstw karnych, co na ostatniej rozprawie sygnalizowała prokuratura - powiedział w uzasadnieniu wyroku sędzia Jacek Matejko. Prokurator Izabela Paczkowska ? Łabędź po ogłoszeniu wyroku poinformował PAP, że zamierza wszcząć przeciwko Matiemu K. postępowanie o składanie fałszywych zeznań i podrabianie dokumentów. - Zwróciłam się już do sądu o wyłączenie z akt sprawy zeznań pokrzywdzonego i dostarczonych przez niego wyciągów bankowych - powiedziała prokurator. Wojciech N., który w czasie śledztwa spędził kilka miesięcy w tymczasowym areszcie, po wyjściu z sali sądowej powiedział, że po uprawomocnieniu się wyroku wystąpi o odszkodowanie za niesłuszne aresztowanie