We wrześniu minionego roku do koszalińskiego aresztu trafił mężczyzna, który ukradł batonik za 99 groszy i nie zapłacił grzywny. Jak się potem okazało, jest on chory na schizofrenię i ubezwłasnowolniony. Pułkownik Olkowicz postanowił zapłacić za skazanego 40 złotych.Będąc poza aresztem nie zrobił tego osobiście, ale wydał polecenie podwładnemu - powiedziała sędzia Anna Sikorska Obtułowicz.- W przypadku osób niespokrewnionych, prawo zabrania zapłacenia grzywny. Czyn w postaci podżegania jest wykroczeniem, ale ze względu na szczególne okoliczności sprawy, sąd odstąpił od wymierzenia kary - wyjaśniła sędzia.Dodała, że pułkownik chciał doprowadzić do jak najszybszego zwolnienia skazanego. - Z uwagi na to, że tej pobudki działania Krzysztofa Olkowicza nie można ocenić jako nagannej, sąd uznał, że niemożliwym jest wymierzenie obwinionemu jakiejkolwiek kary lub środka karnego - oświadczyła sędzia Sikorska Obtułowicz. - Czuję się niewinny i nie żałuję tego, co zrobiłem - powiedział po ogłoszeniu wyroku pułkownik Krzysztof Olkowicz. - Jakaś lekcja musi z tego wyroku być. Ja bym nie chciał, żeby to była taka lekcja, że nie warto być człowiekiem, że przechodzi się zupełnie obojętnie obok takich spraw - oświadczył skazany i zapowiedział, że odwoła się od wyroku.