Prokuratura zarzuca mu przyjęcie jako łapówki 5 tys. złotych i butelki koniaku. Jak wynika z odczytanego w środę aktu oskarżenia 55-letni dziś Marek M. miał przyjąć łapówkę 13 grudnia 2006 r. od przedsiębiorcy z Wielkopolski Jana P., który budował w gminie warte 3 mln zł przedszkole. W zamian wiceburmistrz miał doprowadzić do wstrzymania naliczania przez gminę zapisanych w kontrakcie z firmą P. kar umownych za opóźnienie budowy. Ówczesny burmistrz Kalisza Pomorskiego Andrzej Hypki, któremu Jan P. również usiłował wręczyć łapówkę, zawiadomił o wszystkim policję. Ostatecznie gmina potrąciła z wynagrodzenia firmy P. 360 tys. zł. Przedszkole oddano do użytku z w lutym ub.r. Marek M. jeszcze w grudniu 2006 r. został zwolniony przez swojego szefa z pracy. Łapówką dla Hypkiego - który zmarł w październiku ub.r. po ciężkiej chorobie - było 20 tys. zł ukryte w pudełku czekoladek, które Jan P. wręczył mu jako świąteczny prezent po bezowocnych negocjacjach w sprawie kar odstąpienia od naliczania kar umownych. Pieniądze burmistrz odkrył, gdy 15 grudnia 2006 r. rozpakował bombonierkę, by poczęstować czekoladkami pracownice urzędu miasta. Powiadomieni przez burmistrza o łapówce policjanci zatrzymali Jana P. W czasie przesłuchania przedsiębiorca przyznał się zarówno do włożenia 20 tys. zł do bombonierki, jak i wręczenia 5 tys. zł Markowi M. P. dobrowolnie poddał się karze. Wyrok w jego sprawie zapadł w październiku ub.r. Sąd w Drawsku Pomorskim skazał go za na 1 rok i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata oraz 50 tys. grzywny. Ponieważ P. nie odwoływał się od orzeczenia, po 7 dniach wyrok się uprawomocnił. W rozpoczętym w środę procesie Jan P. jest świadkiem oskarżenia. Marek M., którego na początku śledztwa aresztowano, nie przyznał się do przyjęcia 5 tys. zł łapówki. W środę przed sądem powiedział, że Jan P. "wcisnął" mu jedynie koniak, którego w ogólne nie chciał. Śledczym nie udało się odnaleźć rzekomo przyjętych przez Marka M. 5 tys. zł. Oskarżenie, oprócz zeznań Jana P., ma pośredni dowód świadczący przeciwko byłemu wiceburmistrzowi. Jest nim pismo, jakie 15 grudnia 2006 r. M. przekazał skarbnikowi gminy, polecając mu wstrzymanie naliczania kar umownych. Odnosząc się do tego pisma Marek M. powiedział w środę przed sądem, że była to jedynie sugestia, a nie polecenie. Pismo sporządził, bo jego zdaniem kwestia kar umownych nie była jasno uregulowana w kontrakcie z firmą Jana P. Za to pismo prokuratura postawiła b. wiceburmistrzowi zarzut przekroczenia uprawnień ? polecenia skarbnikowi mógł bowiem wydawać tylko burmistrz. Markowi M. śledczy postawili również zarzut posiadania 15 nielegalnych programów, w tym kilku gier, które znaleziono w jego służbowym laptopie. Przed tym zarzutem M. broni się twierdząc, że laptopa pożyczał stażystom, którzy mogli wgrać do niego pirackie oprogramowanie. Kolejną rozprawę zaplanowano na luty.