Na leśnej polanie w miejscowości Morzyca koło Stargardu Szczecińskiego nadal leżą dziesiątki fragmentów samolotu, których nie zabrali poszukiwacze wojennych pamiątek. Oprócz powyginanych stalowych i aluminiowych elementów poszycia kadłuba znajdują się tam między innymi: przewód paliwowy, fragment chłodnicy i przełączniki z kokpitu pilota. Aluminiowe elementy są w dobrym stanie. Na jednym z nich jest fabryczne oznaczenie. Dzięki niemu pracownicy muzeum w Stargardzie Szczecińskim dowiedzieli się, że kilka kilogramów szczątków pochodzi z samolotu Messerschmitt ME 109, którym latali piloci Luftwaffe. Samolot wykopano kilka miesięcy temu Samolot rozbił się na skraju lasu w miejscowości Morzyca w lutym lub marcu 1945 roku. Niewykluczone jest, że pilot chciał wylądować na polanie, na skraju której odnaleziono resztki Messerschmitta. Prawdopodobnie zapalił się - wskazuje na to stan niektórych odnalezionych elementów. Po wraku samolotu pozostał dół wykopany w ziemi. Odnalazł go rolnik z Morzycy. Powiadomił pracowników muzeum w Stargardzie, którzy ustalili, że samolot wykopano kilka miesięcy temu. Prawdopodobnie odnaleźli go miłośnicy militariów, którzy nadal przeczesują lasy i polany w regionach Polski, w których toczyły się walki. Niewykluczone, że informacje o samolocie dostali od okolicznych mieszkańców. Miejsce, w którym samolot runął na ziemię, jest trudno dostępne i znajduje się daleko od drogi. Według polskiego prawa wszystkie znaleziska wykopane z ziemi należą do Skarbu Państwa. Znalazca powinien więc powiadomić muzeum lub policję.