Opłaty nie będą wysokie. Przyjezdni za przejazd mostem w obie strony zapłacą 2 zł. Mieszkańcy będą mogli wykupić roczny abonament za 10 zł. Mimo to pomysł im się nie podoba. - Jak będziemy musieli płacić, to pewnie zapłacimy, ale to niesprawiedliwe. Gdybyśmy mieli alternatywę: albo płacimy za nowy most, albo turlamy się po dziurach na starej drodze, to by było w porządku. Tak jesteśmy stawiani pod ścianą - powiedział reporterce RMF FM mieszkaniec Karsiboru. Niepokój słychać też w lokalnym "spożywczaku". - My zapłacimy te 10 zł. To nie są wielkie pieniądze za rok, ale dostawcy? Turyści? Komu z nich będzie się chciało tracić czas i wyrabiać przepustkę? - pyta właściciel sklepu. Na moście nie będzie szlabanów. Pojawi się za to sygnalizacja świetlna. Zielone światło zapali się tylko dla tego, kto wrzuci dwa złote lub będzie mieć kartę abonamentową z chipem. System będzie ją sczytywać i udostępniać przejazd. Urzędnicy tłumaczą, że opłaty za most to jedyny sposób na odzyskanie VAT od inwestycji, czyli budowy przeprawy na Karsibór. Jeśli inwestycja będzie przynosić zysk, choćby minimalny, do miejskiej kasy trafi prawie 8 milionów złotych podatku. - Za te pieniądze chcemy wybudować kanalizację na wyspie Karsibór. Do tej pory wszystkie domy korzystają z szamb. Z pracami chcemy ruszyć w przyszłym roku. Na całość wydamy, według kosztorysu, ponad 10 milionów - deklaruje Robert Karelus, rzecznik prezydenta Świnoujścia. Mieszkańcy Karsiboru mają wątpliwość, czy wierzyć deklaracjom urzędników. - Gdybyśmy mieli pewność, że te pieniądze zostaną u nas, to płacilibyśmy i po 20 złotych. Co tydzień! A nie takie rzeczy władza obiecywała - mówią. Na kanalizację ze zwrotu VAT na początku ma pójść 2 miliony złotych. Inwestycję miasto chce skończyć za pieniądze, jakie do miejskiej kasy wpłacać będzie terminal LNG. Aneta Łuczkowska