Właścicielką niezwykłego salonu jest kobieta, która zna problemy osób cierpiących na raka z autopsji: sama była chora, podobnie jak kilka kobiet z jej rodziny. W rozmowie z reporterem RMF FM mówi, jakie trudności sprawiało im pójście do fryzjera w celu - na przykład - ogolenia głowy. Dodaje, że nic w tym dziwnego. - Każda z nas chce wyglądać dobrze. Kobiety z mojej rodziny krępowało, że po chemioterapii utraciły włosy. Stąd zrodził się pomysł na powstanie miejsca, w którym panie zmagające się z chorobą nowotworową, bez skrępowania mogłyby korzystać z usług fryzjerskich - mówi właścicielka salonu. W szczecińskim zakładzie fryzjerskim są też stanowiska do manicure i pedicure. Właścicielka dodaje jednak, że jej salon to dla wielu pań coś więcej, niż miejsce, w którym mogą zadbać o swoją urodę. - Panie przychodzą też poplotkować - przyznaje z uśmiechem. Potwierdzają to także klientki. - To miejsce pomaga nam zapomnieć o chorobie, jest nam niezbędne. Szukamy w nim potwierdzenia, że mimo tych wszystkich zmian zachodzących w naszym ciele, wciąż jesteśmy kobietami - mówią. POSŁUCHAJ RELACJI RMF FM: