Likwidacja podstawówki i gimnazjum z Dąbek koło Darłowa była prowadzona z poważnym naruszeniem prawa - uznał zachodniopomorski wojewoda Marcin Zydorowicz. Nie dopełniono m.in. ustawowego obowiązku poinformowania o zamiarze likwidacji szkół wszystkich rodziców uczniów - mówi. Rodzice walczący o utrzymanie w Dąbkach publicznego zespołu szkół przesłali wojewodzie oświadczenia siedmiu rodzin, do których ta informacja nie dotarła na czas. "To lepszy dzień, niż gdybyśmy wygrały w totka" Kolejny zarzut prawników wojewody: nie było konsultacji ze wszystkimi związkami zawodowymi nauczycieli. Nikt o zdanie nie poprosił NSZZ "Solidarność". Wójt Darłowa wyjaśniał wojewodzie, że związek mógł... sam się do niego zgłosić, bo o planach likwidacji szkoły w Dąbkach na pewno słyszał w mediach. Wieść, że szkołę udało się ocalić, po Dąbkach rozeszła się lotem błyskawicy. - Jesteśmy naprawdę bardzo szczęśliwe. Jest to lepszy dzień, niż gdybyśmy wygrały w totka - mówi Joanna Noworolnik, która głodowała w obronie szkoły. - To dowód, że można wygrać ze "złem", które panuje w naszej gminie - dodaje. - Mam łzy w oczach. Ta decyzja oznacza, że moje dziecko od września będzie miało gdzie się uczyć - mówi Bartosz Olczykowski, który na Facebooku prowadzi stronę poświęconą protestowi w obronie szkoły. Po ogłoszeniu decyzji przez wojewodę ktoś zamieścił tu link do przeboju zespołu Queen "We Are The Champions". Walka się jeszcze nie skończyła Franciszek Kupracz, wójt Darłowa twierdzi, że decyzja wojewody to dowód na upolitycznienie tej sprawy. Wójt może się odwołać do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i zapowiada, że tak zrobi. Broni nie składają też rodzice dzieci z Dąbek. Jutro kobiety, które prowadziły głodówkę, jadą do Warszawy, do Sejmu. Wezmą udział w posiedzeniu Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, spotkają się też z Minister Edukacji Narodowej. Chcą też założyć stowarzyszenie, które będzie bronić szkoły. Powstaje już jego statut, a w przyszłym tygodniu rodzice chcą wybrać się do wójta na rozmowy o przyszłości szkoły w Dąbkach. Głodówka trwała kilkanaście dni Bitwa o szkołę trwała od stycznia, kiedy rodzice ponad 200 uczniów dowiedzieli się, że Zespół Szkół w Dąbkach zostanie zlikwidowany. Władze gminy tłumaczyły tę decyzję niżem demograficznym i zbyt wysokimi wydatkami na oświatę. Głodówka w obronie szkół rozpoczęła się 5 kwietnia, podczas sesji, na której podjęto uchwały o likwidacji zespołu szkół w Dąbkach. Trzy kobiety przykuły się wówczas łańcuchem do stołu prezydialnego, żądając pozostawienia placówki w dotychczasowej formie organizacyjnej. W głodówce uczestniczyło łącznie osiem kobiet. W zespole szkół w Dąbkach uczy się 236 dzieci. Wójt chciał, żeby likwidowane placówki przejęło stowarzyszenie i prowadziło jako szkoły niepubliczne. Protestujące się na to nie zgadzały. 26 kwietnia matki zdecydowały o zakończeniu głodówki, kiedy ta forma nacisku nie przyniosła żadnego efektu.