Sąd, który rozpatrywał sprawę karną o zniesławienie z powództwa Krzystka, warunkowo umorzył postępowanie na okres próby - w tym czasie radna nie może dopuścić się kolejnego zniesławienia. Orzekł, że Jacyna-Witt jest winna, ale jej nie ukarał, uznając, że szkodliwość czynu radnej jest niewielka. Zdecydował jednak, że radna musi przeprosić Krzystka i wpłacić 5 tys. zł na cele dobroczynne. Wyrok jest nieprawomocny. Jacyna-Witt zapowiedziała odwołanie się od niego. Krzystek jest zadowolony z decyzji sądu. Zarówno Jacyna-Witt, jak i Krzystek deklarują chęć kandydowania w jesiennych wyborach prezydenta Szczecina. Proces rozpoczął się w listopadzie 2009 roku. Miał przebieg niejawny. Prezydenta Szczecina dotknęły słowa radnej, które wypowiedziała na konferencji prasowej w kwietniu 2009 r. Mówiła wtedy m.in., że "prezydent próbuje przekonać, że nie jest oszustem, tylko głupkiem" i że jest "niezłym cwaniakiem". Zarzuciła mu także kradzież mieszkania. Komentowała w ten sposób wyrok sądu w sprawie mieszkania, które Krzystek jako dyrektor w Zachodniopomorskim Urzędzie Wojewódzkim otrzymał dziesięć lat temu. Został on wtedy wskazany przez wojewodę zachodniopomorskiego jako jedna z osób "niezbędnych dla miasta", którym na mocy porozumienia gmina-wojewoda przyznawano lokale komunalne. Później mieszkanie wykupił ze znaczną bonifikatą. Ostatecznie decyzją sądu musiał je zwrócić. - Zapadł wyrok oczekiwany przeze mnie - powiedział na konferencji prasowej, zwołanej po ogłoszeniu wyroku Krzystek. To orzeczenie jest ważne, bo pokazuje pewne standardy zachowań w życiu publicznym, które powinny być dotrzymane - dodał. Zaznaczył jednak, że sprawa dyskredytuje radną jako poważnego polityka. Zaapelował, by rozważyła rezygnację z funkcji przewodniczącej klubu PiS w sejmiku. Dodał, że jeśli tego nie zrobi, to jej partia powinna ją odwołać, "bo dopuściła się przestępstwa". Radna zapowiedziała, że zamierza w złożyć w prokuraturze doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w tzw. aferze mieszkaniowej w Szczecinie przez zarząd, który rządził miastem 10 lat temu. Z listy "niezbędnych" ponad 50 osób otrzymało wtedy lokale komunalne. Wyrok sądu nazwała zaś "nieadekwatnym". Jak podkreśliła, nie zamierza rezygnować ze swej funkcji.