Pyrzycki szpital podpisał w tym roku znacznie niższy kontrakt niż poprzednio i - jak wyjaśnia dyrektor placówki - oszczędności można szukać jedynie obcinając pensje pracownikom. Zaznacza przy tym, że zarobki personelu pochłaniają aż 60 proc. budżetu szpitala, a długi spłacać trzeba. Wierzycielami placówki są ZUS, dostawcy leków, pralnie... - lista jest naprawdę długa. Na obniżenia wynagrodzeń nie zgodzi się oczywiście załoga szpitala. - To jest około 250, 300 złotych mniej w domowym budżecie - mówią. - Kto będzie pracował za 500 złotych? Starostwo w Pyrzycach po kilku latach biernego przyglądania się agonii szpitala opracowało w końcu plan działania. W sierpniu chce ogłosić likwidację starego szpitala i w jego miejsce powołać nowy, bez długów. Wówczas jednak trzeba będzie zredukować odziały, a co za tym idzie także personel. Załoga zapowiada, że jeśli to nastąpi, będą walczyć o swoje miejsca pracy. Mówią, że to nie ich wina, że szpital jest bankrutem.