35-letni Henryk T. jechał po niezwykle ruchliwej o tej porze roku drodze niebezpiecznymi dla innych użytkowników jezdni zygzakami - poinformował rzecznik koszalińskiej policji Mariusz Łyszyk. - Opla zatrzymaliśmy w miejscowości Laski. W czasie badania kierowcy przenośnym alkosensorem na urządzeniu zabrakło skali, która kończy się na 4 promilach. Dopiero w komendzie udało nam się dokonać pełnego pomiaru. W stacjonarny alkomat kierowca wydmuchał 4,08 promila - powiedział Łyszyk. Z relacji rzecznika koszalińskiej policji wynika, iż w czasie zatrzymania Henryk T. nie wyglądał na pijanego. "Stał prosto, przytomnie odpowiadał na pytania policjantów i wykonywał ich polecenia -wyjaśnił Łyszyk. Henrykowi T., który jest obecnie niechlubnym rekordzistą wśród pijanych kierowców z regionu koszalińskiego, grozi do 2 lat więzienia. Zarzuty kierowca usłyszy dopiero po wytrzeźwieniu. Według specjalistów od 4 promili zaczyna się śmiertelna dawka alkoholu.