Eksplozja w sobotni poranek poraniła pięć osób, w tym dwoje dzieci. Stan dwojga rannych lekarze określają jako bardzo ciężki. Po wybuchu w piwnicy budynku doszło do pożaru w dwóch mieszkaniach na parterze. Lokale te zostały kompletnie zniszczone. W celu sprawdzenia miejsca i przyczyny rozszczelnienia gazociągu średniego ciśnienia trzeba go odkopać i przeprowadzić próby szczelności. - Jest to teraz bardzo utrudniona operacja, rura leży ponad metr pod ziemią, która jest zamarznięta, trzeba odkopywać ręcznie - powiedział Gurdak. Dodał, że z eksploatacji został wyłączony kilometrowy odcinek gazociągu przebiegającego w pobliżu budynku, w którym nastąpiła eksplozja. Gazownicy podejrzewają, że to właśnie stamtąd wydobywał się gaz, który dotarł do budynku i eksplodował. - Dotarcie do miejsca ewentualnego rozszczelnienia może potrwać nawet kilka dni - zaznaczył dyrektor. Gaz do wieżowca jest dostarczany, ale tylko do zaworu głównego. - Mieszkańcy nie mają jeszcze gazu w kuchenkach, dziś będą prowadzone kolejne próby szczelności instalacji gazowej wewnątrz budynku i jeśli okażą się pomyślne, gaz będzie dostarczony - powiedział Gurdak. Po eksplozji szczecińskie pogotowie gazowe otrzymuje więcej niż zwykle zgłoszeń od mieszkańców miasta z prośbą o interwencje i sprawdzenie szczelności instalacji gazowych. - To bardzo ważne, by jak najszybciej informować o wszelkich wątpliwościach dotyczących gazu - powiedział Gurdak. - Jak poczujemy zapach gazu w pomieszczeniu należy sprawdzić, czy zamknięte są kurki gazowe, otworzyć szeroko okna i jak najszybciej zadzwonić po pogotowie gazowe - podkreślił. Do wybuchu gazu doszło przed godz. 8 rano w sobotę w bloku przy ul. Matejki 16. Stwierdzono gaz w studzienkach kanalizacyjnych wzdłuż ulicy oraz w obu blokach. Ranni kobieta i mężczyzna zostali przetransportowani do specjalistycznego szpitala w Gryficach, gdzie leczone są ciężkie poparzenia. Stan kobiety jest nadal bardzo ciężki - powiedział ordynator oddziału leczenia oparzeń dr Andrzej Krajewski. Kobieta ma ciało poparzone w 90 proc. i oparzenia dróg oddechowych. Stan 50-letniego mężczyzny jest nieco lepszy. Ma on poparzone 50-55 proc. ciała i również oparzenia dróg oddechowych. Oboje utrzymywani są w śpiączce farmakologicznej i podłączeni do respiratora. Dwójka dzieci, które mogły ulec lekkiemu zatruciu, opuściła szpital, w którym przebywała na obserwacji. W sobotę ewakuowano mieszkańców budynku, w którym nastąpił wybuch i sąsiedniego, łącznie ponad 200 osób. Mieszkańcy bloku przy Matejki 16 mogli wrócić do domu dopiero w niedzielę w południe. Czytaj także: WYBUCH W SZCZECINIE - EWAKUOWANO 230 OSÓB