Henryk Broda, wójt gminy Będzino, do której obecnie należą obie wsie, powiedział, że taki nietypowy protest "wynikał z chęci zrobienia czegoś pozytywnego w obronie całości terytorium gminy". - Jesteśmy przyzwyczajeni do blokowania dróg, kładzenia się na tory, szkodzenia komuś. My chcieliśmy zrobić to inaczej i przy okazji pomóc ludziom, bo latem krew jest szczególnie potrzebna. Chcieliśmy w pozytywny sposób zaprotestować, pokazując, że jesteśmy gotowi oddać krew za Jamno i Łabusz - dodał Broda. Krew przez kilka godzin w wiejskiej świetlicy w Jamnie pobierali pracownicy terenowej stacji Wojskowego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa (WCKiK) w Szczecinie. - Nigdy nie zdarzyło mi się pobierać krwi w ramach akcji protestacyjnej, ale jestem zachwycona takim protestem. Co daje chodzenie po drodze? Tylko nerwy kierowców, a taka akcja jest naprawdę wspaniała - komentowała Krystyna Borsa, kierownik szczecińskiej stacji WCKiK. Wynik protestu w Jamnie to 14 litrów krwi pobranych od 32 osób. Chętnych do oddania krwi było co najmniej dwa razy tyle. - Nie wszyscy, którzy się zgłosili, mogli to zrobić ze względów zdrowotnych - wyjaśniła Borsa. Podsumowując protest Broda powiedział, że jest "zadowolony z akcji i ma nadzieję, że zwróci ona uwagę rządzących na sprzeciw mieszkańców gminy wobec planów Koszalina." Oddający krew mówili, że robią to, bo nie chcą mieszkać w Koszalinie, a przy okazji chcą pomóc innym. Włączenie leżących na północ od miasta wsi Jamno i Łabusz, w których mieszkają 964 osoby, do Koszalina to pomysł prezydenta Mirosława Mikietyńskiego. W maju ub.r. plan ten poparli koszalińscy radni przyjmując stosowną uchwałę. Chęć przyłączenia sołectw uzasadniono w niej m.in. względami historycznymi (w średniowieczu Jamno było wsią miejską, zaś Łabusz portem dla Koszalina) oraz turystycznym zagospodarowaniem połączonego z Bałtykiem jeziora Jamno, z którym graniczą obie wsie. Wójt i radni Będzina od początku sprzeciwiali się temu pomysłowi, argumentując, że w ten sposób gmina straci 10 proc. mieszkańców i 18 proc. dochodów. W konsultacjach społecznych przeciwko przyłączeniu obu wsi do Koszalina opowiedziało się 92,48 proc. z mieszkańców gm. Będzino. W konsultacjach uczestniczyło 5,5 proc. uprawnionych do głosowania. "Za" przyłączeniem było tylko 6,80 proc. Mimo tego wyniku oraz wizyty delegacji Będzina w Szczecinie, w kwietniu br. wojewoda zachodniopomorski pozytywnie zaopiniował wniosek Koszalina. Pomysł miasta otrzymał również pozytywną rekomendację Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Ostateczna decyzja w sprawie powiększenia Koszalina o 15,02 km. kw (taką powierzchnię mają sołectwa Jamno i Łabusz) należy do Rady Ministrów. Sprawa powinna zostać rozstrzygnięta do 31 lipca br. Jeśli Rada Ministrów zgodzi się na powiększenie Koszalina, nowe granice administracyjne zaczną obowiązywać 1 stycznia 2010 roku. Koszty powiększenia miasta władze Koszalina szacują na nieco ponad 2 mln zł. Administrowanie dawnymi sołectwami ma kosztować ok. 1,6 mln zł. rocznie Koszalin już raz próbował poszerzyć swój teren - w 2005 r. chciał przyłączyć graniczącą z miastem od południa gminę Świeszyno. Pomysł ten upadł jednak po serii spotkań władz Koszalina z mieszkańcami gminy, którzy zdecydowanie się temu sprzeciwili. We wtorek rząd ma podjąć decyzję w sprawie rozszerzenia granic kilku miast w Polsce. W wyniku ewentualnej pozytywnej decyzji rządu przylegające do miast gminy wiejskie straciłyby część swoich gruntów. Miasta zaś ubiegają się o nowe tereny, argumentując, że jest to konieczne dla ich rozwoju.