- Podejrzana usłyszała dwa zarzuty: narażenia małoletniej na bezpośrednie niebezpieczeństwo doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieudzielenia pomocy dziecku w okresie od 4 marca do 10 marca br. - poinformował dziennikarzy prokurator. Kobiecie może za to grozić do 5 lat pozbawienia wolności. Jak dodał prok. Mejna, podczas przesłuchania kobieta składała obszerne wyjaśnienia dotyczące wypadku z 4 marca w jej domu. - Matka miała wlać gorącą wodę do brodzika. Kiedy przygotowywała dziecko do kąpieli, nie zorientowała się, że dziewczynka wbiegła do łazienki, poślizgnęła się i wpadła do brodzika. Tak przebieg wydarzeń relacjonuje matka - powiedział. - Kobieta wyraża pewnego rodzaju skruchę, jeśli chodzi o nieudzielenie pomocy dziecku. Przypisuje sobie winę w tym zakresie - zaznaczył. Ustalenia śledczych wskazują, że ojczym dziecka, nie będący jego opiekunem prawnym, podejmował działania będące próbą niesienia pomocy dziewczynce. Z tego też powodu mężczyźnie nie zostały przedstawione żadne zarzuty. "Skrajny przykład nieodpowiedzialności matki" Jak wskazał prokurator, przesłuchano również osoby, które nie były bezpośrednimi świadkami zdarzenia. - Osoby te słyszały pierwotną relację matki. Ich zeznania posłużyły do postawienia zarzutu narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jest to skrajny przykład nieodpowiedzialności matki, która włożyła dziecko do wrzątku - podkreślił prok. Mejna. Prokurator wystąpił o tymczasowe aresztowanie matki na dwa miesiące, gdyż zachodzi obawa matactwa. - Przed nami szereg czynności procesowych, w tym m.in. przesłuchanie małoletniej przed sądem oraz uzyskanie ekspertyz medycznych. Liczymy, że prowadzone postępowanie odpowie na pytanie, co działo się z dzieckiem między 4 marca, kiedy doszło do wypadku, a 10 marca, kiedy rodzice zawiadomili pogotowie ratunkowe - dodał. Prokuratura dotychczas nie dysponuje ekspertyzą medyczną. - Oględziny dziecka zostały już przeprowadzone. Wiemy, że są to poparzenia 2 i 3 stopnia. Obrażenia dotyczą okolic pośladków, krocza, ud. Lekarze określają je jako 4 proc. powierzchni ciała dziecka - powiedział prokurator. Pięciolatka przebywa obecnie w szpitalu w Szczecinie, jej życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo. Gryficka prokuratura zawiadomiła o zdarzeniu sąd rodzinny, który zadecyduje o dalszych losach dziewczynki. Matka ma częściowo odebrane prawa rodzicielskie. Prokurator dodał, że dotychczasowe ustalenia nie wskazują, aby rodzice byli pod wpływem alkoholu podczas zdarzenia. W piątek o godz. 2 w nocy policja otrzymała zgłoszenie, że na oddział SOR w Gryficach trafiła 5-letnia dziewczynka z obrażeniami ciała, powstałymi prawdopodobnie na skutek oparzenia. Funkcjonariusze w szpitalu znaleźli matkę dziecka, która była wówczas pod wpływem alkoholu. Miała w wydychanym powietrzu 2,06 promile alkoholu. Została zatrzymana razem ze swoim partnerem, który miał ok. 1,5 promile alkoholu.