W sierpniu 2002 roku stoczniowcy, na prośbę pracownic zakładu odzieżowego "Odra", przyszli do gabinetu prezesa upomnieć się o zaległe wypłaty dla szwaczek. Dostali się do gabinetu prezesa firmy i siłą wyciągnęli go z gmachu, usiłując wsadzić na taczkę. Zdarli z niego marynarkę i koszulę, a następnie pobili. Na końcu obrzucili mężczyznę jajkami. Policja nie interweniowała. Prezes z obrażeniami głowy, klatki piersiowej i śledziony trafił do szpitala. Posłuchaj relacji z tych wydarzeń: Dziś osiem osób stanęło przed sądem za pobicie i zniesławianie byłego już prezesa. Stoczniowcy mówią, że choć żałują tego, co się wtedy stało, twierdzą, że było warto. Początek procesu obserwował reporter RMF Piotr Lichota. Większość oskarżonych mężczyzn nie przyznała się do wszystkich zarzucanych im czynów. Twierdzili, że "przyznają się częściowo". Wyjaśniali, że żaden z nich nie miał zamiaru pobicia prezesa, a sytuacja wymknęła się spod kontroli. Swe zachowania podczas zdarzenia określali jako "przypadkowe". Wszystkim grozi do 3 lat więzienia.