Tadeusz J. został aresztowany 21 października ubiegłego roku, po tym jak prokuratura zarzuciła mu działanie na szkodę Urzędu Miasta w Gorzowie i firm budowlanych w tym mieście. Przed aresztem czekali na niego żona i dziennikarze. Około godz. 16. ubrany w dres Tadeusz J., z kilkoma reklamówkami w rękach, wyszedł na zewnątrz. Sprawiał wrażenie odprężonego i przygotowanego na zadawane przez dziennikarzy pytania. - Siedziałem w sześcioosobowej celi i czułem się samotny. Byłem traktowany jak każdy inny aresztant. Najtrudniejsza była dla mnie rozłąka z rodziną. Byłem na bieżąco informowany o tym, co się dzieje w mieście, w areszcie podpisałem budżet Gorzowa i szereg innych dokumentów. Jutro wracam do pracy i będę podejmował tylko pozytywne dla miasta decyzje - powiedział z uśmiechem dziennikarzom Tadeusz J. Gorzowscy urzędnicy zdążyli już za swoim prezydentem zatęsknić: - Ta informacja została przyjęta wręcz entuzjastycznie. Bardzo się cieszymy, bo ten okres nieobecności pana prezydenta bardzo zaciążył na pracy urzędu - mówi Jolanta Cieśla z gorzowskiego magistratu. Mieszkańcy wprost przeciwnie. - To jest tragedia dla Gorzowa - mówią. Dodają, że na takim stanowisku powinien być nieskazitelny moralnie człowiek. Zatrzymanie J. miało związek ze sprawą prowadzoną od kilku miesięcy przez Prokuraturę Okręgową w Szczecinie. Prokuratura zarzuciła mu działanie na szkodę Urzędu Miasta w Gorzowie i firm budowlanych w tym mieście. Sprawa dotyczy m.in. działalności nieistniejącego już Przedsiębiorstwa Budownictwa Inżynieryjnego (PBI) w Gorzowie Wlkp. Prokuratura nie ujawnia szczegółów dotyczących stawianych Tadeuszowi J. zarzutów. Dotychczas, łącznie z prezydentem Gorzowa, postawiono zarzuty 14 osobom, część z nich aresztowano. Prezydent Gorzowa Wielkopolskiego jest już na wolności. Tadeusz J. opuścił areszt w Szczecinie w zamian za sto tysięcy złotych poręczenia majątkowego. Został aresztowany w październiku za działanie na szkodę miasta.