Sąd uwzględnił apelację prokuratury, która kwestionowała wyrok z czerwca szczecińskiego sądu okręgowego, który uznał, że oskarżony nie działał z bezpośrednim zamiarem zabójstwa dziewczynki, lecz jedynie godził się na nie. Zabójstwo 12-letniej Magdy wstrząsnęło w kwietniu 2004 r. opinią publiczną. Dziewczynka drugiego dnia Świąt Wielkanocnych wyszła wczesnym wieczorem z domu w dzielnicy Wielgowo do koleżanki, by pojeździć z nią na rowerze. Kiedy tam nie dotarła, rodzice wraz ze znajomymi rozpoczęli poszukiwania, a po paru godzinach powiadomili policję. Akcja poszukiwawcza trwała całą noc. Rozebrane zwłoki 12-latki, częściowo przykryte runem leśnym, odnaleziono w pobliskim lesie, około kilometra od najbliższych zabudowań. Sekcja zwłok wykazała, że została zgwałcona i uduszona. Szczecińska policja szukała zabójcy dziecka przez cztery lata. Przesłuchano wszystkich okolicznych mieszkańców, zabezpieczono wiele śladów. Powołano specjalną grupę policjantów do rozwiązania sprawy. Sprawdzano wszystkie wątki, analizowano zebrane materiały. W wyniku tych działań, a także dzięki badaniom genetycznym przeprowadzonym przez Zakład Medycyny Sądowej w Szczecinie, w maju 2008 roku zatrzymano Mariusza S., sąsiada dziewczynki. Według sądu apelacyjnego S. działał w bezpośrednim zamiarze zabójstwa. Sąd podkreślił, że skoro ustalono, że sprawca dusił dziecko, to znaczy, że musiało to trwać co najmniej trzy minuty. Nie sposób więc uznać, że tylko godził się na zabójstwo - uzasadniał sąd. Jednocześnie SA nie uwzględnił apelacji obrońcy oskarżonego, który m.in. wnosił o złagodzenie wyroku, wskazując m.in. na fakt, że mężczyzna nie był wcześniej karany i miał pozytywne opinie w miejscu zamieszkania. Sąd jednak wziął pod uwagę charakter czynu. Mariusz S. pozbawił życia dziecko, jednocześnie gwałcąc je brutalnie - podkreślił. Sąd w ustnym uzasadnieniu podkreślił też, że uznał za przekonujące dowody wskazujące na to, że to właśnie S. był mordercą, mimo że ani podczas śledztwa, ani podczas procesu mężczyzna nie przyznał się do winy. Według sądu na winę S. wskazują kluczowe dowody: wyjaśnienia oskarżonego złożone przed prokuratorem dwa dni po jego zatrzymaniu, w których mówił m.in., że kontaktował się z dziewczynką i rozebrał ją, oraz badania DNA śladu pozostawionego na gołym ramieniu dziecka. Biegli ustalili, że ślad ten mógł powstać jedynie przy nacisku na ciało dziecka. Mariusz S. stanął przed sądem po raz trzeci. Wcześniej, ze względu na błędy proceduralne, sąd apelacyjny uchylił wyrok szczecińskiego sądu okręgowego, skazujący zabójcę 12-latki na dożywocie. Sprawa wróciła na wokandę. Po czerwcowym wyroku odwołały się od niego do SA obie strony.