Zdaniem barkarzy osiągnięte porozumienie jest wynikiem ich trudnej sytuacji finansowej - muszą pływać, aby za coś żyć. Nie wykluczają, że może dojść do kolejnej blokady. To jednak ostateczność. - Dwutygodniowe negocjacje na temat podziału zysków nie satysfakcjonują ich. 57 procent to dla dzierżawców na dłuższą metę jest nie do przyjęcia - mówi Leszek Kiełtyka, przedstawiciel barkarzy. - W dalszym ciągu jeździmy poniżej kosztów. Zarząd nie przyjmuje do wiadomości, że my ponosimy koszta typu paliwo, eksploatacja, ludzie załogi. 100 procent kosztów jest po naszej stronie. Zarząd nie przyjmuje tego do wiadomości, powiedział, że mamy szukać oszczędności w jakiś inny sposób. Nie idzie to w dobrym kierunku, tym bardziej, że zarząd jest cały świeży. Nikt nie jest z branży żeglugowej - mówi Kiełtyka. Jak dodaje, żeby mówić o opłacalności, barkarze musieliby dostać prawie 70 procent. W dodatku nadal nie jest znana przyszłość firmy. Barkarze nie wiedzą jakie są plany nowych właścicieli. Reporterowi RMF Nie udało się skontaktować z rzecznikiem zarządu. Jego telefon jest wyłączony.