Jak ustalił reporter RMF, o interwencję poprosił funkcjonariusz, który mieszka tuż obok lokalu zajmowanego przez młodych ludzi. Skarżył się, że sąsiedzi hałasują. Wezwani policjanci potraktowali sprawców hałasu gazem łzawiącym, skuli w kajdanki i odwieźli na komisariat. To wiadomo na pewno, dalej wersje wydarzeń są różne. Daniel, jeden z zatrzymanych opowiada, jak został brutalnie pobity przez policjanta w toalecie komisariatu. - W głowę dostałem cztery ciosy, natomiast w nerki około 5-6. Jedne co zrobiłem to zasłoniłem głowę. Na pewno to był jakiś twardy przedmiot, z tego względu, że mam z tyłu ranę rozciętą skóry - mówi. Odgłosy bicia Daniela usłyszał jego kolega. - Słyszałem odgłosy padających ciosów i byłem przekonany, że są to ciosy zadawane przez tego policjanta. Obydwaj mężczyźni spędzili w areszcie 30 godzin. Sąsiedzi są zszokowani tym co zaszło. To nadzwyczaj grzeczni chłopcy - mówią o zatrzymanych. Policjanci najpierw mówili, że młodzi ludzie nie chcieli ich wpuścić do mieszkania. Gdy weszli, siłą ich wypchnięto. Mowa jest nawet o czynnej napaści na policjantów i groźbach pod ich adresem. Dlatego użyto gazu łzawiącego. Funkcjonariusze twierdzą też, że nikt nie był bity na komisariacie. Rzekomo pobity ma już wyniki obdukcji, sprawę skierował do prokuratury.