Są dziadkami dzieci, ale wkrótce staną się ich... rodzicami - mówią "Głosowi Koszalińskiemu". Od katastrofy hali w Katowicach, która pochłonęła kilkadziesiąt istnień ludzkich, minęło wiele miesięcy. W regionie koszalińskim są dwie rodziny, których ojcowie ponieśli śmierć pod gruzami hali. W tym roku w Mielnie zjawili się poszkodowani ze Śląska. Nad Bałtykiem wypoczywają państwo Ropelewscy, którzy stracili tego dnia pięciu członków rodziny. - Nie ma dnia, żebyśmy o tym z dziećmi nie rozmawiali. To nie jest dla nas temat tabu - mówi Mieczysław Ropelewski. I dla niego wspomnienia są koszmarem. Mówiąc o przeżyciach dzieci zdejmuje okulary i niepostrzeżenie ociera łzę. "Nie unikniemy tego i trzeba im to wytłumaczyć - dodaje Danuta Ropelewska tuląc do siebie 9- letnią Marlenę. Pod gruzami hali Mieczysław Ropelewski stracił córkę, żonę i jej syna z pierwszego małżeństwa oraz wnuka. Pani Danuta straciła syna. "Marlenka i Kamilek bardzo lubią tańczyć. Należą do grupy tańca współczesnego. Chodzą na lekcje angielskiego, są uczniami szkoły sportowej o profilu pływackim. Chcemy, aby jak najlepiej były przygotowane do życia, skoro na starcie tak je los skrzywdził - tłumaczą ich dziadkowie. - W maju się pobraliśmy. Zależało nam na tym, aby dzieci miały uregulowaną sytuację prawną. W sądzie leży już nasz wniosek o adopcję. Tak będzie najlepiej. Chcemy podziękować wszystkim, którzy do tej pory nam pomagali. Takie gesty są dla nas bardzo ważne - zapewniają gazetę państwo Ropelewscy. Kiedy bowiem Violetta Antkowiak, dyrektor Przedszkola nr 34 w Koszalinie, ujrzała rodzina Ropelewskich w telewizji, wysłała maila do autorów programu, że pomoże wychowankowi przedszkola dotkniętemu tragedią. "Skontaktowałam się z koordynatorem pomocy na Śląsku, a potem zadzwoniła do nas babcia Kamila - opowiada. Rada rodziców i nauczyciele ustalili, że zbiorą pieniądze na opłacenie przedszkola i wyślą na konto placówki, do której chodzi chłopiec. Koszalińska nauczycielka wspólnie z dyrektorem mieleńskiego przedszkola pomyślały, aby zaprosić rodzinę na wakacyjny wypoczynek. "W Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie wytłumaczono nam jak to zrobić. Napisaliśmy prośbę, którą zaakceptował zarząd powiatu. Powiat opłacił ich tygodniowy pobyt nad morzem.(...) Cieszymy się, że odpoczywają w Mielnie - mówią pomysłodawczynie dziennikarzom "Głosu Koszalińskiego".