Żegnali go tłumnie mieszkańcy rodzinnego miasteczka, najbliżsi oraz koledzy z wojska. Macierzysta jednostka Politowskiego wystawiła kompanię honorową. Grzegorz Politowski brał udział w misji, która służy szlachetnej sprawie wolności i bezpieczeństwa międzynarodowego, misja ta miała dać ulgę narodowi afgańskiemu przed jarzmem terroru - mówił w kazaniu podczas mszy żałobnej Wikariusz Generalny Biskupa Polowego Wojska Polskiego, ks. prał. Sławomir Żarski. Podkreślił, że młody żołnierz, ginąc w czasie służby, doświadczył znaczenia słów o miłości żądającej ofiary. - Kapral Grzegorz Politowski wiedział, że "Miłość żąda ofiary", ale doświadczył również i tego, że "Miłość bez ofiary martwą jest! - mówił do wiernych, tłumnie zgromadzonych w kościele p.w. św. Andrzeja Boboli w Golczewie. Ks. Żarski przyznał, że każda śmierć jest czymś przykrym, ale odczuwana jest tym bardziej, gdy żegnamy człowieka młodego. Jak mówił mimo, że trudno pogodzić się z tym faktem, należy zawsze pamiętać, że wciąż żyje dusza ludzka. - Możemy powiedzieć, że zamachowcom udało zabić się ciało Grzegorza, ale duszy nie są władni zabić - podkreślił. Słowa otuchy i podziękowania za "wzorowe wychowanie" skierował ks. Żarski do rodziców zabitego żołnierza. Przypomniał, że wyrastał w atmosferze domu nacechowanego miłością, życzliwością do człowieka i Ojczyzny, co starał się wcielać w swoje żołnierskie życie. - Jakie słowa otuchy i nadziei mogę skierować do was, którzy stoicie w tej chwili przy trumnie waszego ukochanego syna Grzegorza? Jak można was ukoić w tym bólu i rozpaczy? Jak można i czym można to wytłumaczyć, że musicie pogodzić się ze stratą kogoś, kto był radością całego waszego życia? - mówił do rodziny zmarłego. Ks. Żarski wyraził nadzieję, że "życie i czyny" żołnierza pozostaną w sercach i pamięci tych wszystkich, którzy go znali. - Złożymy w ojczystej, rodzinnej ziemi doczesne szczątki żołnierza, który wprowadzał pokój tam, gdzie panuje wojna, nienawiść i zniszczenie - powiedział w homilii wikariusz generalny WP. Po mszy świętej kondukt żałobny spod kościoła przeszedł główną ulicą miasteczka na miejscowy cmentarz, gdzie pochowano kaprala Politowskiego. - Dziękujemy ci i chylimy czoło przed tobą. Jesteś naszym bohaterem" - mówił podczas ceremonii pogrzebowej na cmentarzu wiceminister obrony Czesław Piątas. Podkreślił, że pożegnano jednego z najlepszych, doskonale wyszkolonych żołnierzy, o którym pamięć pozostanie na zawsze. - Pozostawiamy naszą wdzięczność i pamięć o tobie. Żegnaj, dzielny żołnierzu - zakończył swoje krótkie przemówienie wiceminister. - Zachowamy go w pamięci jako człowieka prawego i uczciwego, jako dobrego żołnierza i specjalistę, który starał się być zawsze dobrym żołnierzem i dobrym Polakiem - mówił dowódca 5. Pułku Inżynieryjnego Szczecin-Podjuchy ppłk Jacek Kwiatkowski. Przypomniał, że Politowski, który brał także udział w misji stabilizacyjnej w Iraku, otrzymał za to medal. - My, jego przyjaciele i koledzy, będziemy go wspominać przede wszystkim jako towarzysza w służbie, na którego zawsze można było liczyć - tymi słowami pożegnał kaprala Politowskiego jeden z jego kolegów z wojska. Kompania Wojska Polskiego oddała trzy salwy honorowe. W uroczystościach pogrzebowych brali udział m.in. szef Sztabu Generalnego WP gen. Franciszek Gągor, dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak i dowódca Dowództwa Operacyjnego WP gen. Bronisław Kwiatkowski. Żona zmarłego żołnierza otrzymała sztandar jednostki, w której służył mąż. St. szer. Grzegorz Politowski, pośmiertnie awansowany na kaprala, zmarł we wtorek na skutek ran odniesionych w wyniku wybuchu miny pułapki. Do zdarzenia doszło w prowincji Ghazni, ok. 14 kilometrów od bazy, kiedy polski patrol jechał do dystryktu Waghez. Pod samochodem typu HMMWV, którym jechali Polacy, eksplodował ładunek wybuchowy. Dwóch żołnierzy zostało rannych. Politowskiego mimo prób lekarzy nie udało się uratować. Politowski miał 26 lat, pozostawił żonę. Służbę w wojsku rozpoczął w 2002 roku, od 2005 roku był żołnierzem zawodowym - kierowcą. Prezydent Lech Kaczyński pośmiertnie odznaczył go Krzyżem Kawalerskim Orderu Krzyża Wojskowego za wybitne zasługi w działaniach prowadzonych podczas akcji bojowych, za wykazaną odwagę i osobiste męstwo. To czwarty polski żołnierz, który zginął w Afganistanie w ramach operacji ISAF. W sierpniu ub. r. śmiertelnie ranny w czasie ataku na patrol został ppor. Łukasz Kurowski. Pod koniec lutego 2008 dwaj Polacy - starszy kapral Szymon Słowik i starszy szeregowy Hubert Kowalewski zginęli, gdy ich samochód wjechał na minę w pobliżu bazy Szarana w prowincji Paktika.