Bruno Waszczuk urodził się z wrodzoną wadą kończyn. Jego prawa rączka ma tylko dwa palce, a lewa - trzy. Z kolei nogi chłopca są wygięte pod nienaturalnym kątem i nie posiadają zarówno kości piszczelowych, jak i kolana. - Był na świecie niecałe 10 minut, kiedy lekarz nam powiedział, że nogi Brunona będą musiały być amputowane - wspominała w rozmowie z Interią Nikola Miedzianowska, mama trzylatka. Przed porodem medycy mówili, że z ciążą jest wszystko w porządku. Zbierali na rehabilitację Brunona. Puszkę z pieniędzmi ukradł złodziej Rodzice Bruna jeździli po całej Polsce, szukając lekarzy, którzy umieliby uratować nogi ich syna. Pomoc znaleźli dopiero za granicą, w Stanach Zjednoczonych. Koszt zabiegów za oceanem to ponad milion złotych; pierwszy z nich trzylatek przeszedł pomyślnie w październiku zeszłego roku. - Jesteśmy po siódmej operacji. Bruno ma wyprostowane obie nóżki, obie też w końcu się zginają. Potrafi już na chwilę stanąć w ortezach. Postęp jest ogromny, ale jeszcze wiele pracy przed nami - opowiada pani Nikola. Dlatego rodzice chłopca zbierają na jego rehabilitację. W szczecińskich sklepach stanęły puszki oklejone zdjęciami Brunona, lecz jedną z nich w zeszłą środę wieczorem młody mężczyzna ukradł ze sklepu przy Santockiej. Moment, gdy wkładał ją do plecaka, uchwyciła kamera. Pokazał, jak wygląda złodziej. Wie, że może spotkać go za to kara Prezes fundacji pomagającej Brunowi upublicznił zdjęcia złodzieja. Przyznał, że "pewnie prawnie za to odpowie". - Świadomie naruszam dobra osobiste, bo tu stawka toczy się o zdrowie dziecka - deklarował Mateusz Gruźla z fundacji DobroWraca MG. Poszukiwania sprawcy rozpoczęli szczecińscy policjanci. - Funkcjonariusze z komisariatu Szczecin-Pogodno intensywnie pracują nad tym, aby jak najszybciej ustalić tożsamość mężczyzny i w konsekwencji go zatrzymać - zapewniała asp. Ewelina Gryszpan. Złodziej jest w rękach policji. Święta spędzi za kratkami Udało się to w środę. Mundurowi przekazali, że 22-latek jest w ich rękach i usłyszał zarzuty. "Wkrótce za popełnione przestępstwo odpowie przed sądem, grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności. To nie jedyne jego kłopoty - podczas czynności okazało się, że jest on osobą poszukiwaną do odbycia kary roku pozbawienia wolności, więc najbliższe święta spędzi w odosobnieniu" - przekazała Komenda Miejska Policji w Szczecinie.Tuż po kradzieży mama Brunona przyznaje, że rodzina już raz mierzyła się z podobnymi emocjami. Półtora roku temu też skradziono im puszkę. Wtedy tożsamość złodzieja udało się ustalić - tamten również miał zaległy wyrok. - Sprawa skończyła się tak, że trafił do zakładu psychiatrycznego, bo sędzia uznał, że w momencie popełniania czynu nie był świadomy tego, co robi. Pieniędzy z puszki nigdy nie odzyskaliśmy - przypomniała pani Nikola.