Według funkcjonariuszy SG, kobiety pracowały nielegalnie w naszym kraju. Ukrainki miały opuścić Polskę do północy, z wtorku na środę. Od postanowienia SG odwołały się do wojewody. Decyzją Straży Granicznej wydaną w ubiegłą środę, 73 Ukrainki zatrudnione przy produkcji świątecznych stroików i wieńców we wsi Trzebórz (Zachodniopomorskie) musiałyby w ciągu tygodnia opuścić Polskę. Według ustaleń Państwowej Inspekcji Pracy, zakład, w którym pracowały, miał zezwolenie na zatrudnienie kobiet wyłącznie przy pracach polowych. Zgodnie z decyzją SG, kobiety nie mogłyby także przyjechać do Polski przez najbliższy rok. Od postanowienia SG odwołała się większość kobiet. Kilka z nich postanowiło wrócić na Ukrainę. Jak napisano w komunikacie przesłanym we wtorek przez biuro prasowe wojewody, "wojewoda w ciągu 30 dni rozpatrzy odwołania Ukrainek od decyzji Straży Granicznej. Postępowanie odwoławcze będzie wymagało uzyskania od pań, które otrzymały decyzje zobowiązujące je do opuszczenia Polski, dodatkowych wyjaśnień, dlatego wojewoda na czas postępowania wstrzymał decyzję Komendanta Straży Granicznej". Pogranicznicy ustalili, że kobiety przebywały w Polsce legalnie. Tylko trzy z nich nie miały wizy zezwalającej na podjęcie pracy w Polsce. Jednak po szczegółowej kontroli okazało się, że ich pracodawca wystąpił o zatrudnienie cudzoziemek przy pracach polowych. Przedsiębiorcy, który zatrudnił kobiety, grożą sankcje. Kontroli sanepidu został poddany także budynek, w którym mieszkały Ukrainki. Według sanepidu, nie był on przystosowany do celów mieszkalnych, ponieważ nie był odebrany przez nadzór budowlany. Kobiety otrzymywały 7 zł na godzinę pracy. Od zarobionych pieniędzy potrącano im koszty zużycia wody i prądu. Nie narzekały na warunki, w jakich je zakwaterowano.