Jak dowiedziała się reporterka radia RMF FM Kamila Biedrzycka, w całej sprawie pojawiło się bardzo poważne podejrzenia, że mężczyzna, który niesłusznie przesiedział w więzieniu prawie dwa lata lat, był opłacany przez właściwego skazanego. Jak jednak powiedział rzecznik Komendanta Głównego Policji, w wyjaśnieniu całego zamieszania niewiele to zmienia. - Jeśli nawet zapłacono mu za to, żeby przebywał jako tzw. słup, co wyjaśnia prokuratura, to tak czy inaczej rolą tych, którzy zatrzymywali tego człowieka i przyjmowali go do więzienia, było bardzo dokładne sprawdzenie jego tożsamości - stwierdził Mariusz Sokołowski. Jeżeli w trakcie postępowania okaże się, że do pomyłki doszło z winy funkcjonariuszy, policja nie wyklucza pomocy dla poszkodowanego, który obecnie przebywa w schronisku dla bezdomnych. Na razie jednak KGP od sprawy umywa ręce, twierdząc, że w jej wyjaśnieniu poradzą sobie komendy wojewódzkie. Posłuchaj relacji reportera radia RMF FM: Cała spraw wyszła na jaw, gdy kilkanaście dni temu do ambasady RP w Rzymie zgłosił się mężczyzna, który odebrał paszport na nazwisko poszukiwanego przestępcy. O wszystkim poinformowano urząd wojewódzki w Małopolsce, a ten policję. Śledczy z Małopolski byli kompletnie zaskoczeni, bo według ich informacji ten, kto odebrał paszport, oficjalnie siedział już w więzieniu. Jeszcze raz sprawdzono, kto naprawdę jest w zakładzie karnym, i okazało się, że to niewinny człowiek. Sąd penitencjarny zwolnił go kilka dni temu.