Kozicki przegrał w drugiej turze 12 głosami. Twierdził on, że na części kart do głosowania przy nazwisku jego kontrkandydata, Grzegorza Jóźwiaka były kropki, które jego zdaniem mogły sugerować wyborcom na kogo mają głosować. Świadkowie, członkowie komisji wyborczych, twierdzili w sądzie, że kropki były na od 20 do 40 proc. kart do głosowania. Wyglądały na błąd w druku. Sąd oddalił protest uznając, że kropki nie miały wpływu na wynik wyborów. Stwierdził również, że obecność czarnych punktów nie czyniła kart do głosowania nieważnymi. Orzeczenie nie jest prawomocne.